25-letni Jaszowski wyjaśnił: - Nie miałem wyboru. Musiałem zacząć myśleć o utrzymaniu rodziny. Z amatorskiego boksu w Polsce nie da się wyżyć. Zwyciężyła proza życia. Czy jeszcze kiedykolwiek znajdę się między linami ringu, nie wiem. Trener Kaczor, który wychował już liczną grupę medalistów mistrzostw kraju, nie ma wątpliwości: największym talentem, jaki walczył pod jego okiem, był właśnie Mariusz Jaszowski (kategoria 57 kg). Ma on w dorobku znaczące sukcesy, chociaż jeszcze nie na miarę swojego talentu. Przygodę z boksem rozpoczął w wieku 13 lat. Dwukrotnie był mistrzem Polski młodzików. Potem zdobył złoty i srebrny medal w kategorii juniorów oraz młodzieżowej. W gronie seniorów był drugi i trzeci. W mistrzostwach Europy juniorów w Liverpoolu i świata w Szekehefesvar zajmował piąte miejsca. W 2007 roku miał największy udział w wywalczeniu przez AKS Strzegom tytułu drużynowego mistrza Polski; wygrał wszystkie ligowe pojedynki. Jednak sytuacja rodzinna wymusiła na nim rozstanie z ringiem i poświęcenie się pracy zawodowej. Niedawno przyjechał do kraju, ale ... na wesele kolegi i zaraz po uroczystości wrócił do Holandii. - Pracuję w Tilburgu w zakładzie produkującym wyroby z plastiku, np. krzesła ogrodowe. Zarabiam na tyle dobrze, że obym mógł być tam zatrudniony jak najdłużej. Niestety, na boks zupełnie nie mam czasu. Nie oznacza to wcale, że nie wróciłbym do Polski, gdyby zdarzyło się tak, że uprawianie mojej dyscypliny pozwoliłoby mi na spokojne utrzymanie rodziny. Ale to chyba tylko marzenia - powiedział pochodzący ze Strzegomia Jaszowski. Jego trener podkreślił, że był bardzo uzdolnionym bokserem. Imponował umiejętnościami technicznymi, zwłaszcza w obronie i trudno go było trafić. Poza tym potrafił "ustawić" sobie przeciwnika. - To zawodnik z charakterem, inteligentny, szybko dostosowujący się do nowej sytuacji w ringu. Na zajęciach był wzorem zaangażowania. Na utrzymanie rodziny ciężko pracował fizycznie w kamieniołomach granitu, dopiero potem wygospodarowywał trochę czasu na treningi. Sam talent jednak nie wystarczy. Gdyby Mariusz pozyskał sponsora, mógłby bardziej skupić się na sporcie. Szkoda, że polski boks stracił tak uzdolnionego zawodnika. Nie mamy ich wielu i nie stać nas na rozrzutność - ocenił szkoleniowiec "Kaczor Boks Team Wałbrzych". W marcu tego roku w Strzegomiu odbyły się mistrzostwa Polski. Mariusza Jaszowskiego zastąpił brat, Sebastian, zdobywając srebrny medal.