18 lat temu po brąz w Hiszpanii startując w wadze półciężkiej sięgnął Wojciech Bartnik. Mało kto przypuszczał wtedy, że będzie to ostatni medal olimpijski polskich pięściarzy, którzy łącznie sięgnęli po 43 medale (8 złotych, 9 srebrnych, 26 brązowych) z 261 wywalczonych przez polskich sportowców na letnich igrzyskach. W powrocie do pięściarskiej elity ma pomóc naszym zawodnikom Fundacja im. Feliksa Stamma, która została założona w grudniu ubiegłego roku z inicjatywy prawnuczki legendarnego trenera Pauli Joanny Stamm i dwukrotnego złotego medalisty olimpijskiego Jerzego Kuleja (1964, 1968). Fundacja zamierza m.in. pomóc młodym bokserom, a także klubom w zapewnieniu jak najlepszych warunków do trenowania zdolnej młodzieży, a także opracować system szkolenia, oparty na zasadach wprowadzonych przez "Papę" Stamma (na zdjęciu od lewej Józef Grudzień, Jerzy Kulej, Feliks Stamm i Marian Kasprzyk). - Polscy trenerzy zerwali z tradycyjnymi metodami, szukali innej drogi, ale ona nie przynosi efektu. Trzeba wrócić do korzeni. Jeżeli zawodnik walczy po polsku, a więc tak, jak nauczał tego "Papa" Stamm, to o sukcesy będzie o wiele łatwiej. To jest sedno sprawy - walczyć po polsku - przyznał Kulej w rozmowie z "Kurierem Lubelskim". Czy po upływie lat i odmiennych realiach, w jakich funkcjonuje obecnie boks amatorski te metody przyniosą spodziewany efekt? Miejmy nadzieję, że tak, a podopieczni Stamma, którzy przywozili z igrzysk złoto, jak Zygmunt Chychła, Kazimierz Paździor, Jan Szczepański, Jerzy Kulej, Józef Grudzień i Marian Kasprzyk doczekają się godnych następców. PODYSKUTUJ O BOKSIE NA BLOGU DARKA JARONIA