To był pełen emocji wieczór w Lublinie - to właśnie w tym pięknym polskim mieście, w Hali Sportowo-Widowiskowej "Globus" odbyła się bowiem siódma już edycja gali Polsat Boxing Promotions. Zaplanowanych w ramach wydarzenia walk również zresztą było siedem. W pierwszych pięciu pojedynkach zwyciężali kolejno Miłosz Grabowski, Bartłomiej Przybyła, Max Suske, Konrad Kozłowski i Aleksander Bereżewski. Potem przyszedł czas na tzw. co-main event - drugą najważniejszą potyczkę wieczoru, w której po intensywnych zmaganiach Nikodem Jeżewski pokonał na punkty Artursa Gorlovsa. Wydarzeniem wieczoru było jednak starcie między Kubańczykiem Osleysem Iglesiasem (5-0-0) i Malawijczykiem Isaackiem Chilembą (26-8-3). Statystyki ich pojedynków nie pozostawiały wątpliwości - to za tym drugim stała moc doświadczenia, natomiast Iglesias bez wątpienia miał w sobie siłę młodości - i sporo ambicji. To pozwalało przypuszczać, że kibiców czeka naprawdę ciekawa potyczka w ringu - stawka była spora: pasy mistrzowskie federacji WBA i IBO w wadze superśredniej. Kubańczyk rozpoczął walkę bardzo agresywnie, pozostając w natarciu. Jak zauważyli komentatorzy, mógł to być owoc braku doświadczenia - nigdy nie boksował dłużej, niż przez dwie rundy. Można było spodziewać się, że Chilemba przeczeka nawałnicę i powoli zacznie zyskiwać przewagę. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Na półmetku walki wciąż przewaga Iglesiasa nie podlegała dyskusji, a jego kolejne ciosy powoli "rozbijały" rywala. Imponował wyszkoleniem technicznym, ale i kondycją. W 9. rundzie Chilemba otrzymał prawy sierpowy w okolice ucha i był liczony. Dla Kubańczyka był to sygnał, by jeszcze podkręcić tempo. Nie udało mu się jednak zakończyć walki przed końcem tej odsłony. Ostatnie odsłony były już nieco spokojniejsze, a walka ostatecznie odbyła się na pełnym dystansie. W kwestii decyzji sędziów wątpliwości być nie mogło - jednogłośnie na punkty wygrał Iglesias: 120-107, 118-109, 118-109.