Już w sobotę fani boksu będą mogli zobaczyć kolejną dawkę sporych pięściarskich emocji na sportowych kanałach Polsatu. W najciekawiej zapowiadającym się pojedynku Michał Cieślak zmierzy się z Taylorem Mabiką. - Nie sądzę, żeby Michał miał jakiekolwiek problemy. Uważam, że obecnie jest najlepszym Polakiem w kategorii cruiserweight. Michał długo jednak nie boksował, a Taylor Mabika jest twardym rywalem. Nigdy nie przegrał przed czasem, poza jednym przypadkiem, gdy zdarzyło się mu to z powodu kontuzji. Dla Michała to będzie taki test, czy idzie do przodu, czy się rozwija. Dla mnie pytaniem jest, czy Cieślak będzie w stanie znokautować Mabikę. Za Polakiem przemawia tak naprawdę wszystko: wiek, szybkość, siła. Ma także głód walki, ale Mabika będzie bardzo trudnym przeciwnikiem - mówi nam Saleta. - Na pewno jest duży niedobór na rynku takich eventów. Co prawda grudniowy Polsat Boxing Night nie jest aż tak dużym wydarzeniem jak poprzednie gale, ale trzeba także brać poprawkę na pandemię i to, co się dzieje dookoła. To wszystko niestety wymusza organizowanie tego typu przedsięwzięć na trochę specjalnych warunkach. Jest sporo problemów, chociażby z przyjazdem zawodników, czy kwarantanną - podkreśla były mistrz świata w kick-boxingu. W najbliższym miesiącu, kibiców czekają jeszcze walki innych polskich pięściarzy. 18 grudnia w Hollywood na Florydzie dojdzie do pojedynku Kamila Szeremety z Giennadijem Gołowkinem. Stawką tytuł mistrzowski IBF w wadze średniej. - Gołowkin jest jednym z moich ulubionych pięściarzy bez podziału na kategorię wagową. Wydaje się, że 38-latek najlepsze lata ma już za sobą, ale to wciąż rywal chyba za dobry na Szeremetę. Z drugiej strony to jest tylko boks, dlatego nie stawiajmy go z góry na przegranej pozycji. W boksie zdarzają się różne rzeczy, tak jak chociażby osiem lat temu, w pojedynku Witalija Kliczko z Chrisem Byrdem. Jeśli Szeremeta naprawdę dobrze powalczy z Gołowkinem, to będzie też dla niego wielka promocja i z pewnością dostanie jeszcze swoje kolejne szanse do pokazania się - mówi Przemysław Saleta. 12 grudnia na gali Joshua - Pulew w Londynie do walki stanie też Mariusz Wach. Rywalem krakowianina będzie Hughie Fury. Dla Wacha będzie to 43. starcie w karierze. - Ciężko przewidzieć jak ta walka się potoczy. Dużo zależy od tego z jakim nastawieniem do ringu Mariusz wejdzie i jak będzie przygotowany. Jeśli będzie dobrze przygotowany kondycyjnie, jeśli będzie boksował agresywnie, będzie potrafił zamykać Fury’ego w narożniku, czy na linach, to ma dużą szansę, żeby tę walkę wygrać - uważa Saleta. Przemysław Saleta z dużym szacunkiem odnosi się do ostatnich wyczynów Jana Błachowicza. Polak został pierwszym człowiekiem znad Wisły, który triumfował w UFC. Pokonał we wrześniu Dominicka Reyesa w walce o mistrzowski pas kategorii półciężkiej. Do jego kolejnej walki ma dojść w marcu przyszłego roku, ale rywal nie jest jeszcze ostatecznie znany. Wiele wskazuje na to, że może to być Israel Adesanya. - Na pewno Janek nie będzie faworytem. Nawet jeśli ten rywal przechodzi z niższej kategorii, to jest bardzo wysoki, ma prawie dwa metry wzrostu, jest bardzo silny. Raczej to on będzie faworytem, ale w walce z Reyesem Polak też nie był faworytem, a jednak wygrał. Jan Błachowicz bardzo ciężko trenuje, jest bardzo mocny psychicznie. Ostatnie zwycięstwa i wywalczony tytuł dodały mu bardzo dużo pewności siebie. Nie uważam, żeby stał na straconej pozycji. Z zaciekawieniem i podziwem patrzę na karierę Janka. Bardzo go lubię, cenię i szanuję. W jego karierze były wzloty i upadki, ale nigdy się nie załamywał. Zawsze z porażek wyciągał wnioski, stawał się coraz lepszy. W końcu dopiął swego triumfując w UFC. W grudniu Jan Błachowicz zostanie ojcem, dlatego jak sam mówił w rozmowie z Interią, najlepszym dla niego terminem kolejnej walki byłby marzec. - Marcowy termin jest chyba dobry. Powinien się już zdążyć odpowiednio przygotować. Na pewno ta najbliższa walka będzie dla niego atrakcyjna finansowo. Od tego jak dalej potoczy się jego kariera w dużej mierze zależeć będzie to, z rywalami jakiego kalibru będzie walczył - uważa Przemysław Saleta. Zbigniew Czyż