W ogóle między linami nie pojawił się Wojciech Bartnik, bowiem jego rywal - Artur Szpilka po piątkowym ważeniu został aresztowany przez policję. Trudno mówić o rozczarowaniu postawą starych mistrzów. Borykający się od dawna z kontuzją lewej ręki Gołota nie miał zbyt wiele do powiedzenia w konfrontacji z Tomaszem Adamkiem, ale - jak podkreślał m.in. Andrzej Gmitruk - należy mu się szacunek za podjęcie wyzwania. Zegan uległ na punkty dziesięć lat młodszemu Krzysztofowi Cieślakowi, choć momentami wrocławianin lewymi prostymi skutecznie rozbijał gardę przeciwnika. Zbyt często pozwalał zaciągać się do lin, gdzie zbierał sporo ciosów. Z drugiej strony pokazał, iż Cieślak musi dużo uczyć się rywalizować z zawodnikami walczącymi z odwrotnej pozycji (tzw. mańkuci), takim jak Zegan. Z dawnych czempionów najbardziej rozczarowany był 42-letni Bartnik, ostatni polski medalista olimpijski w boksie (Barcelona 1992). Starcie ze Szpilką nie doszło do skutku, bowiem przeciwnik wylądował w areszcie. Uprawomocnił mu się wyrok skazujący go za pobicie na 1,5 roku więzienia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że Bartnik zainkasował - zgodnie z odpowiednim zapisem w kontrakcie - 25 procent z pełnej puli, jaką miał otrzymać. Łódzką galę na żywo obejrzało 15 tysięcy widzów. - Z pewnością impreza i walka Adamek-Gołota zasłużyły na miano stulecia w Polsce. Kiedy na początku lat 90. organizowałem pierwszy po wojnie w naszym kraju pojedynek zawodowy, z udziałem Przemysława Salety, wówczas na trybunach stołecznego Torwaru były 3 tysiące kibiców - powiedział dwukrotny mistrz olimpijski Jerzy Kulej. - Ale nie obyło się w sobotni wieczór bez zgrzytu. Jakiś łobuz rzucił butelką z wodą na ring w czasie potyczki Adamka z Gołotą. To było chamskie, karygodne zachowanie kogoś, kogo pewnie nie uda się odszukać z tłumu i ukarać. Przecież Tomek wówczas atakował Andrzeja, Gołota mógł się za chwilę przewrócić i mogło dojść do tragedii - dodał. Zobacz także: Relacja naszego korespondenta z Walki Stulecia Polsat Boxing Night Kulej: To będzie polski Evander Holyfield Gołota: Co ja mam wam powiedzieć? Tragedia!