Najpierw Julia Szeremeta pokonała w ćwierćfinale kategorii do 57 kilogramów Portorykankę Ashleyann Lozadę Mottę i zapewniła sobie co najmniej brązowy medal igrzysk olimpijskich w Paryżu. Polacy byli w niebie. Pół godziny później do walki w ćwierćfinale stanęła Elżbieta Wójcik w kategorii do 75 kg. Po pierwszej rundzie prowadziła. Po dwóch wygrywała u jednego sędziego, a u czterech był remis. W ostatniej rundzie trzeba było przekonać do siebie dwóch z czterech arbitrów. Andrzej Gołota "nokautuje" po sukcesie Polki. Bezcenna reakcja Polscy trenerzy nie wytrzymali po walce Elżbiety Wójcik. Padły mocne słowa Gdy zabrzmiał kończący gong, Wójcik i trener wpadli sobie w ramiona. Wydawało się, że to Polka ma inicjatywę. W górę powędrowała jednak ręka Panamki. Wójcik jak najszybciej chciała opuścić halę. Przez strefę wywiadów przemknęła jak błyskawica. Zniknęła. - Najpierw znalazłem w niebie, a za chwilę była walka Eli. Pierwszą rundę wygrała zdecydowanie. Druga była równa. Sędziowie poszli na wyrównanie. Często w takich tak robią, by trzecia runda mogła decydować. Wygrywaliśmy u jednego sędziego, u reszty był remis. Byliśmy w lepszej sytuacji, a do tego Ela wygrała trzecią rundę - mówił trener Dylak. Bardzo rozczarowany był też trener Kamil Gorząd, który jest szkoleniowcem Anety Rygielskiej i pełni rolę asystenta Dylaka. - Czujemy się oszukani. Naprawdę k...a to jest niesprawiedliwe - wypalił, co tylko pokazywało, jak duże emocje towarzyszyły tej walce. Z Paryża - Tomasz Kalemba, Interia Sport