Jeden z czołowych polskich pięściarzy Adam Balski (20-2, 12 KO) powrócił na ring po ośmiu miesiącach przerwy. Tym razem bój toczył w nieoczywistych okolicznościach, bo we Lwowie na Ukrainie. Widząc relacje teamu Biało-Czerwonego wydarzenie odbywało się w spokojnej atmosferze, a na ulicach ukraińskiego miasta panował duży spokój. Można śmiało stwierdzić, że pochodzący z Kalisza bokser jest teraz w najlepszym momencie swojej kariery. Zajmuje 1. miejsce w rankingu WBC wagi bridger (której mistrzem do niedawna był jeszcze Łukasz Różański) i od czterech pojedynków dominuje oponentów jeden za drugim. Taki obrót spraw znacznie zbliża go do upragnionego pasa mistrza świata. Co za dominacja, Polak nowym mistrzem. Rywal ostro cierpiał, miał dość walki Tym razem przyszło mierzyć mu się z bardzo doświadczonym Pablo Fariasem (33-8-1, 18 KO), który ostatnio walczy mocno w kratkę, wygrane przeplata z porażkami, a nawet z remisem. Wyraźnym faworytem w tym starciu był Polak, jednak trzeba było brać pod uwagę, że może to być wymagający bój. Boks: Adam Balski wygrał walkę na Ukrainie Stało się jednak inaczej. Argentyńczyk wyglądał na bardzo nieprzygotowanego i Balski od pierwszych sekund zaczął budować przewagę między linami. Po dwóch minutach wojownik z Kalisza wypalił mocnym hakiem na tułów, po którym Farias przyklęknął, a na jego twarzy pojawił się grymas bólu. Nie był w stanie kontynuować pojedynku, a Biało-Czerwony dopisał do swojego rekordu 20. zawodową wygraną. Ciekawe sceny miały miejsce po zakończeniu starcia. Do ringu wszedł "stary znajomy" Artura Szpilki Sergiej Radczenko, który wyzwał Balskiego na rewanżowy pojedynek. Warto wspomnieć, że panowie mierzyli się w 2018 r. Wówczas lepszy okazał się Polak, a ośmiorundowa walka zakończyła się decyzją sędziowską.