Trzeba przyznać, że historia Łukasza Różańskiego jest niesamowita. Przecież przygodę z boksem zaczął on dopiero w wieku 17 lat. Teraz ma 37 i jest zawodowym mistrzem świata, a po drodze miał jeszcze przecież kilka lat przerwy od ringu. Różański wywalczył pas prestiżowej federacji WBC, ale w wadze bridger, która jest dopiero od dwóch lat. Tomasz Adamek: ludzie kochają taki boks, choć styl jest ryzykowny - Różański dostał szansę, bo powstała nowa waga w federacji WBC. To są zatem początki w tej wadze i za chwilę układ sił w niej będzie wyglądał pewnie inaczej. Pojawią się mocniejsi pięściarze, bo zaczną się tam pokazywać solidne pieniądze. Od tego tak naprawdę zależy siła w każdej wadze. Ja byłem mistrzem świata w wadze junior ciężkiej federacji IBO, ale telewizje nie interesowały się tym za bardzo - powiedział Tomasz Adamek, były mistrz świata wagi półciężkiej (WBC) i junior ciężkiej (IBF i IBO), który na żywo oglądał wielki triumf 37-letniego pięściarza z Czarnej Sędziszowej. Dla Różańskiego to była dopiero 15. zawodowa walka i 14. wygrana przed czasem. To zawodnik, który podejmuje wielkie ryzyko, bo właściwie do ringu wchodzi bez żadnych zasłon i kalkulacji. Taki styl, jak jednak widać, triumfuje. - Ludzie kochają taki boks, choć taki styl jest też bardzo ryzykowny, bo jak rywalowi wyjdzie cios, to może skończyć się spektakularnym nokautem. Zawsze, jak wchodzi się do ringu, to podejmuje się ryzyko. Ale, jak się idzie na taką bijatykę, to wszystko się może zdarzyć. W tym wypadku wygrał Łukasz i gratuluję mu - cieszył się "Góral". Nasz były mistrz świata kontynuuje projekt Zapytany o to, czy stawiał przed tą walką na Różańskiego, odparł: - Nie jestem z tych, co zazdroszczą i zawsze w takich walkach kibicuję Polakom. Niech zarobi dużo pieniędzy, bo w boksie to trwa tylko chwilę. Łukasz jest mistrzem świata i teraz od niego i promotora zależy, jakie podejmą dalsze kroki, czy zdecydują się wyjechać, by walczył za granicą. Na pewno potrzebuje wielu sparingów, by mógł szkolić swoją technikę i robić postępy. Różański jest przykładem na to, że opłaca się ciężko pracować. Można powiedzieć, że nie miał on wielkiego talentu, ale ciężką pracą doszedł na szczyt. - Sukcesy osiąga się tylko dzięki ciężkiej pracy. W boksie bez tego nie ma co szukać. To nie jest piłka nożna, w której po boisku goni jedenastu zawodników i komuś może przytrafić się słabszy dzień. Co najwyżej zostanie wówczas zmieniony. W boksie słabszy dzień może wiele kosztować - zauważył Adamek. - Przyjemnie było obejrzeć to, jak Łukasz zdobywa pas mistrza świata, bo długo na coś takiego czekaliśmy w Polsce. Dzięki takim walkom można przyciągnąć młodzież do tego sportu - dodał. Nasz znakomity pięściarz w Polsce zostaje do 25 maja. 46-latek bierze udział w projekcie "Box For Life", który ma pomóc w walce z uzależnieniami. Ma spotkania z trudną młodzieżą, ale też organizuje campy.