38-letni Łukasz Różański decyzją o walce z Okoliem pokazał, że chce się na długie lata - w przypadku zwycięstwa - zapisać nie tylko na kartach polskiego boksu. Pięściarz z Podkarpacia mógł skorzystać z wielkiego przywileju, to znaczy dostał zgodę od federacji WBC, której dzierży mistrzowski pas, aby najbliższy pojedynek był tzw. dobrowolną obroną. Co to znaczy? Nasz zawodnik nie musiał zmierzyć się z obowiązkowym pretendentem Kevinem Lereną, do czego zresztą także w pewnym okresie było blisko, ani żadnym pięściarzem z czołowej piętnastki kategorii bridger (101,6 kg). Babić ostrzega rywala Łukasza Różańskiego przed Polakami. Kuriozalna "rada" I faktycznie, przez pewien czas skłaniał się ku bardzo atrakcyjnej opcji starcia z Badou Jackiem w Arabii Saudyjskiej, lecz gdy "kasowej" walki na bardzo medialnej gali nie udało się sfinalizować, wybrał opcję najtrudniejszą - starcie z byłym mistrzem świata kategorii cruiser. Postawił na starcie z pięściarzem, który ma na rozkładzie już pięciu polskich zawodników, w tym dwóch absolutnie czołowych w naszym boksie (Krzysztof "Główka" Głowacki i Michał Cieślak). Różański wie na co się pisze, ale świadomie zdecydował, że chce dać swoim kibicom emocjonujące starcie. I przynajmniej "na papierze" konfrontacja, do której dojdzie 24 maja w hali Podpromie w Rzeszowie, zapowiada się wyśmienicie. Każdy, kto był obecny niespełna rok temu w podrzeszowskiej Jasionce, wciąż pamięta niesamowitą euforię i fetę, jaka wybuchła już w pierwszej rundzie. Alen Babić miał być dużym wyzwaniem dla naszego weterana, ale nie przetrwał naporu Polaka, który zaskoczył go po kilkunastu sekundach i szansy już nie wypuścił z rąk. Dla Chorwata, który odgrażał się przed przylotem do "bastionu Różańskiego", była to szalenie bolesna pierwsza zawodowa porażka. Zwłaszcza pod względem mentalnym, bo boksujący wcześniej w wadze ciężkiej Polak po prostu zmiótł go z ringu. Babić już w najbliższą niedzielę wróci na ring walką ze Stevem Robonsonem, tymczasem z pozycji sportowca życzliwego Okoliemu ostrzegł 31-letniego Brytyjczyka przed... wizytą w Polsce. Pięściarz, który nosi zdawałoby się odważny pseudonim ringowy "Dzikus", zapytany na antenie Sky Sports o jedną radę, którą przekazałby londyńczykowi, mocno zaskoczył.