Pierwsza runda zaczęła się od wzajemnych "badań", gdzie po minucie Opetaia trafił mistrza lewym sierpem na dół. Runda raczej spokojna, choć nie obyło się bez zapasów, a Briedis szedł do narożnika z małym rozcięciem nad prawym okiem. Druga odsłona raczej dla pretendenta - korzystał z kombinacji złożonych z dwóch, trzech ciosów, nawet jeśli nie wszystkie trafiały do celu. Sporo było również ciosów na korpus. Więcej zaczęło dziać się w rundzie trzeciej - sporo celnych ciosów z obu stron, Opetaia złapał nawet Briedisa ciosem przy linach. Także i czwarta odsłona udowodniła, że pretendent z Australii naprawdę dobrze czuje się między linami. Celnie kontratakował Łotysza po jego próbach, "podłączając" go także w ostatnich sekundach. Nie dało się ukryć, że pierwsza część pojedynku należała do szybszego Opetai. Piąta runda spokojniejsza, twarz Briedisa we krwi, Opetaia wykorzystując przewagę szybkości próbował go skrupulatnie wyboksowywać. Ciekawiej znowu było w rundzie siódmej. Mistrz trafił pretendenta dobrym prawym sierpowym, poszedł za ciosem, ale nie było mowy o większych tarapatach Australijczyka, który pół minuty później sam odpowiedział prawym sierpem. Ze zdenerwowanego łotewskiego narożnika słychać tylko było: "bij kombinacjami, raz-dwa-trzy, raz-dwa". Nieco poskutkowało, bo to Briedis mocniej rozpoczął ósmą rundę, starając się wrócić do gry. W dziewiątej Opetaia tracił nieco ostrość, nadal będąc jednak w stanie trafić mistrza lewym sierpowym czy prawym podbródkowym. Briedis odpowiedział z kolei prawym bezpośrednim - tempo zaczęło się wyrównywać, w czym coraz lepiej zaczynał odnajdować się reprezentant Rygi. Zaczynał się końcowy etap walki i Briedis zamroczył Opetaię prawym podbródkowym, po czym zasypał go ciosami. Był to z pewnością moment należący do Łotysza. Także w przedostatniej rundzie Briedis po raz kolejnym trafił prawym podbródkowym, jego zrywy należały do celnych - Opetaia nie potrafił znaleźć na nie recepty. Ostatnie trzy minuty były szarpane, mistrz nadal próbował trafić prawym hakiem, zaś Opetaia bił częściej, ale bez wymowy. W ostatniej minucie było sporo przepychanek i prób z obu stron - mimo to oglądaliśmy naprawdę dobry pojedynek w wadze junior ciężkiej! Nadszedł czas na decyzję sędziów. Optycznie delikatna przewaga pretendenta, zwłaszcza ze względu na pierwszą połowę pojedynku. Ci byli jednogłośni - John Basile 116:112, Katsuhiko Nakamura 115:113, Steve Weisfeld 116:112 - wszyscy na korzyść nowego mistrza świata IBF z Australii.