Bakole już na początku zranił faworyta gospodarzy lewym sierpowym. Za moment znów zranił faworyta - tym razem lewym hakiem pod prawy łokieć. A w końcówce pierwszej rundy posłał Yokę na deski prawym sierpowym. W drugim starciu Bakole bardzo mocni trafił lewym sierpowym, lecz Yoka opanował nieco sytuację pod koniec szóstej minuty. Po przerwie Bakole znów podkręcił tempo, a niemal każdą akcję kończył lewym hakiem w okolice wątroby. Po dziewięciu minutach Yoka mocno krwawił z nosa, a pod lewym okiem pojawiła się rana. Boks. Martin Bakole pokonał Tony'ego Yokę W czwartej odsłonie Francuz uruchomił nogi, zainkasował dzięki temu mniej ciosów, wciąż jednak oddawał inicjatywę. Na początku piątej rundy mistrz olimpijski przyklęknął po raz drugi i sędzia liczył go do ośmiu. Rozluźniony Bakole pastwił się nad nim z uśmiechem na twarzy. Szósta runda to podobny scenariusz. Kongijczyk troszkę zwolnił, lecz Yoka był już naruszony wcześniejszymi akcjami i oddawał inicjatywę. Yoka dobrze rozpoczął siódmą i widać było, że Martin miał na tym etapie lekki kryzys. Wszystko się wyrównało i podobnie wyglądały następne trzy minuty. Pogromca Mariusza Wacha do końca robił już mało, wiedząc, że wygrywa wyraźnie, a Yoka niby próbował, tak naprawdę jednak atakował z rezerwą.