Już w pierwszej odsłonie Peterson był liczony w dość dziwnych okolicznościach, kiedy stracił równowagę po zadaniu celnego ciosu. Wspaniała trzecia runda w wykonaniu obydwu zawodników, ale zapisać ją należy na konto "Havoca". W piątej rundzie Peterson stracił pomysł na walkę i przez pełne trzy minuty był obijany seriami mistrza. Pretendent wydawał się być zagubiony i chodził po ringu za walczącym z defensywy Khanem. W ostatniej minucie trafił całą serią ciosów, ale Amir natychmiast odpowiedział. W siódmym starciu zdeterminowany Peterson wprost gania mistrza po ringu i gdy tylko dopada go przy linach - ładuje mu na gardę potężne bomby. Runda kończy się jego dwupunktowym zwycięstwem, bo równo z gongiem sędzia ringowy odsyła Lamonta do neutralnego narożnika i odbiera Amirowi punkt za odpychanie i ściąganie głowy. Ambitny Amerykanin, który dotąd boksował technicznie, bierze przykład z Marcosa Maidany (czy może Pawła Wolaka) i nie odstępując rywala na krok, nieustannie zadaje ciosy. Przed dziewiątą rundą Freddie Roach poprosił Khana, by postarał się zakończyć walkę, jeśli nadarzy się okazja. W pierwszej minucie zaatakował jednak Peterson, choć przez moment był odrobinę zamroczony po celnym podbródkowym mistrza. W drugiej połowie tego starcia Amir znów mocno trafił. "Havoc" chwiał się, ale nie odpuścił. Trener Petersona, Barry Hunter, przypomniał mu w narożniku o obietnicy sprzed lat, kiedy Lamont zapewniał, że zrobi wszystko, by zdobyć tytuł mistrza świata. Khan zaprosił pretendenta do ataku. Obraz walki uległ zmianie. Chwilami to mistrz atakował, a pretendent cofał się i liczył na kontrę. Po dziesięciu rundach wydaje się, że Amir prowadził nieznacznie na punkty. Peterson wiedział, że musi wygrać ostatnie dwa starcia, ale Khan dobrze się bronił. Pretendent, którego praca nóg i nonszalancki balans przypominają nieco Emanuela Augustusa, dał z siebie wszystko, ale nie potrafi zagrozić czempionowi. Z narożnika Lamonta znów padały polecenia przyciśnięcia Khana, ale Amir był świeższy i trudno było uwierzyć, żeby Peterson mógł odwrócić losy walki w ciągu ostatnich 180 sekund. Z pomocą "Havocowi" przyszedł sędzia ringowy, który znów odebrał mistrzowi punkt. Wbrew sugestiom komentatora, nie było to "drukowanie walki", lecz ostrzeżenie za powtarzające się faule. Narożnik Khana był oburzony, ale Amir powinien mieć pretensje do siebie. Peterson starał się wykorzystać swą szansę i wygrać to ostatnie starcie dwoma punktami, ale nie miał na to sił, a całkowicie zamknięte prawe oko zaburzało jego wizję. Werdykt przyniósł jednak niespodziankę. 113-112, 110-115 i 113-112 - Lamont Peterson nowym mistrzem świata federacji IBF oraz WBA Super!