"Jednak, gdyby w sporcie nie było niespodzianek, byłoby po prostu nudno. Przecież wcześniej Mike Tyson, czy Lennox Lewis przegrywali w najmniej spodziewanych okolicznościach i z dużo niżej notowanymi bokserami" - dodał. "Za Tomkiem jednak nie stoi wiele argumentów. Oprócz serca do walki i olbrzymiej chęci zwycięstwa, można wymienić przewagę szybkości" - podkreślił Skrzecz. "W tym pojedynku Tomek musi zmusić Kliczkę do boksowania. Nie może czekać, bo w wymianie ciosów w dystansie jest bez szans. Dlatego musi przedostać się do półdystansu i tam zmusić rywala, aby się z nim bił. Tam też powinien wykorzystać swoją szybkość, bo nie wystarczy przedostać się w pobliże rywala i czekać na to co się wydarzy. Powinien zasypać go serią ciosów, które dadzą się Kliczce we znaki w późniejszych rundach" - stwierdził. "Tomek nie dysponuje ciosem nokautującym - takim, który wyrwa rywala z butów. Dlatego będzie mu bardzo ciężko znokautować takiego kolosa jakim jest Kliczko. Jednak wcześniejsze pojedynki "Górala" pokazały, że potrafi posłać przeciwnika na deski po seriach ciosów. Ale zadanie Kliczce serii ciosów, po której by padł na matę ringu, wydaje się niemożliwe" - zakończył Skrzecz.