Zaledwie 43 sekundy trwał w Oldenburgu pojedynek Głażewskiego z broniącym tytułu Niemcem Juergenem Braehmerem. Mimo dotkliwej porażki, Polak ani przez chwilę nie rozważał możliwości zakończenia kariery. Jego promotor Tomasz Babiloński zapowiedział, że na ring wróci 18 kwietnia w Legionowie w walce z Miszkinem. Rok temu Głażewski pokonał tego rywala niejednogłośnie na punkty. - Niech każdy mówi, co chce o mojej przegranej, że to wpadka, katastrofa czy kompromitacja. Dla mnie to był pech i nieszczęśliwy wypadek. Dostałem bardzo mocny cios na dół, po którym zawodnicy są nokautowani i w 1., i w 12. rundzie. Nie byłem w stanie nic zrobić. Najgorsze jest to, że ani nie zdobyłem potrzebnego doświadczenia w rywalizacji z pięściarzem tej klasy, ani nie zdołałem sprawdzić swoich umiejętności na tle Braehmera. Chcę wrócić do boksowania na światowym poziomie i znów dostać szansę walki o najwyższe laury - powiedział Głażewski (waga półciężka). 32-letni bokser z Białegostoku nie zamierza zmieniać ani trenera (Piotr Jankowski), ani cyklu przygotowań do kolejnych występów. - Psychicznie szybko się pozbierałem, wszystko sobie przemyślałem i na pewno nie składam broni. Jestem takim typem zawodnika, którego trzeba wyganiać z sali po treningu, bo bym jeszcze popracował, niż trzeba byłoby do mnie dzwonić i zapraszać na zajęcia. Jeśli chodzi o same walki, to niestety mam problemy z początkowymi rundami, w których jakbym przysypiał. Zapłaciłem za to wysoką cenę w grudniu. Spadłem ze szczytu bez żadnej amortyzacji - dodał. Legitymujący się rekordem 23-3 Głażewski w kwietniu spotka się w rewanżu z Miszkinem (16-3). Już przed pierwszą potyczką nie brakowało złośliwych wypowiedzi z obu stron. - Udowodnię Miszkinowi, że jestem dużo lepszym bokserem i przy okazji rozwieję jego wątpliwości. Zapowiada się niezła awantura. To zawodnik dużo słabszy, co pokazał w ostatnich miesiącach - przyznał Głażewski, zaś w odpowiedzi Miszkin powiedział: - Zobaczymy kto będzie górą, bo ja też mam w planie zwycięstwo. Pojedynek z Braehmerem pokazał, że w obronie jego pewność wynosi zero. W czerwcu 2012 roku Głażewski miał na "deskach" słynnego Amerykanina Roya Jonesa Jr., lecz ostatecznie przegrał z nim w Łodzi na punkty.