Kontrowersje były tylko przed walką i dotyczyły tego, czy Tajwanka Lin Yu-ting w ogóle powinna rywalizować w stawce kobiet. Jako że w takich sprawach, tak ciężkiego kalibru, liczą się twarde dowody, nie było przesłanek, aby doszło do pewnie jeszcze szerzej komentowanego posunięcia. Żadnych kontrowersji nie było za to w samym przebiegu walki, a konkretnie mówiąc jej ocenie przez sędziów. "Julia lepiej potrafi boksować z zawodniczkami, które idą, atakują i szukają wojny" Pełną kontrolę nad pojedynkiem miała zawodniczka z Azji Wschodniej, wobec czego zupełnie zasłużenie wygrała po trzech rundach jednogłośnie na kartach wszystkich sędziów. Julia Szeremeta zachwyciła świat. Piękne słowa rywalek o Polce "Panie Krzysztofie, trzeba chyba jasno powiedzieć, że w tym starciu Julia nie miała żadnych argumentów na tle takiej przeciwniczki" - zwróciłem się do Krzysztofa Kosedowskiego, który sam wie, jak smakuje medal olimpijski. Na podium tej samej kategorii, do 57 kg, stanął 44 lata temu w Moskwie, gdzie wywalczył brąz. De facto to właśnie sukces z tamtej olimpiady powtórzyła teraz Polka, bo wówczas ostatnim polskim finalistą w boksie był Paweł Skrzecz. - No i to jest wszystko, co można powiedzieć - w pełni się ze mną zgodził 63-latek. I kontynuował: - Oczywiście cieszymy się bardzo, bo finał igrzysk to wielka sprawa dla całego boksu. Każdą walkę Julia miała bardzo trudną, przeciwniczki były coraz trudniejsze, ale jak już zobaczyłem tą Li w półfinale, gdzie wygrała z Turczynką, to zdawałem sobie sprawę, że różnica wzrostu zdeterminuje przebieg pojedynku. Do tego umiejętności. Życzyłem Julce jak najlepiej, ale dawałem jej małe szanse. Lin urzekła mnie swoim boksowaniem, chociaż do końca nie wiem, czy to jest kobieta czy facet, natomiast nie brnijmy w to - opowiadał wicemistrz Europy z 1981 roku. Kosedowski podkreślił, że Tajwanka uniemożliwiła Szeremecie zastosowanie wszystkich tych "sztuczek", którymi rozpracowywała poprzednie rywalki. - Do tej pory miała przeciwniczki, które inaczej boksowały, chciały się z nią bić. A tutaj technika, dobra praca nóg, duży zasięg ramion, rywalka wyprzedzała ciosy Julki, więc na pewno miała zdecydowanie trudniej. Julia lepiej potrafi boksować z zawodniczkami, które idą, atakują i szukają wojny w półdystansie, a jak ma już dziewczynę, która boksuje z dystansu, z kontry i potrafi zaskoczyć przejściem do szybkiego ataku, to sprawia jej to kłopoty - szczegółowo naświetlił sprawę brązowy medalista olimpijski. Warte podkreślenia jest to, że Szeremeta ma dopiero 20 lat, a więc cały czas uczy się boksu. Sama podkreśla, że ma świetny sztab, bardzo dobrze dogadując się choćby z głównym trenerem kadry kobiet, Tomaszem Dylakiem. Krzysztof Kosedowski: Oby teraz krzywdy nie zrobili jej tzw. poklepywacze - Chwała Bogu, że mamy taką bokserkę - podkreślił Kosedowski, by od razu zwrócić uwagę na czyhające niebezpieczeństwo. Na koniec mój rozmówca zupełnie mnie zaskoczył. Sam w randze medalisty olimpijskiego najpierw stwierdził, że trzyma kciuki za dalszą karierę Szeremety, a następnie... Gorąco po walce Julii Szeremety. Legenda nie wytrzymała. "Podłe i niebezpieczne" - Jak ją zobaczę, to na pewno chętnie ją zapytam, czy zrobi sobie ze mną zdjęcie. Chciałbym mieć z nią zdjęcie, ona 57 kg, ja 57 kg. Ona srebrny medal, ja brązowy, więc byłoby fajnie - uśmiechnął się 63-latek. Na reakcję Szeremety nie trzeba było długo czekać. Zresztą sam zapytałem ją o to na finiszu rozmowy w strefie mieszanej, gdy przyszła do nas z medalem na szyi. - Dziękuję bardzo. Jestem szczęśliwa, że tak znane osoby polubiły mój styl boksowania i kibicowali mi - odwdzięczyła się Julia. Artur Gac, Paryż