Atlas nie krył złości, kiedy w ubiegłą niedzielę odczytano werdykt sędziów punktujących walkę w Brisbane. - Dali nagrodę Hornowi za to, że się starał. Ale nie powinno się niczego dawać za to, że ktoś się starał, tylko za to, że zasłużył - wściekał się komentator w trakcie transmisji. Wielu obserwatorów podziela jego opinię, ale Dean Lonergan, promotor Horna, twierdzi, że ludzie, którzy oglądali pojedynek na ESPN, po prostu zasugerowali się "stronniczym" komentarzem Atlasa. - Jeśli Manny zdecyduje się na rewanż, a ESPN będzie transmitować tę walkę, zrobię wszystko, co w mojej mocy, by się upewnić, że Atlas dostanie zakaz komentowania. A jak to nie poskutkuje, to zwrócę się do ministra ds. imigracji Petera Duttona, aby nie pozwolił Atlasowi przejechać przez granicę - mówi promotor. - Atlas tak głęboko wchodzi Manny'emu w tyłek, że będzie musiał wziąć długi prysznic, kiedy już wyjdzie. Powinien pozostać w USA z innym krzykaczem, Donaldem Trumpem - dodaje. Sędziowie oceniający walkę Pacquiao - Horn punktowali 117-111 i dwukrotnie 115-113 dla Horna. Federacja WBO zapowiedziała, że zatrudni pięciu sędziów do ponownej oceny pojedynku, choć wyniku zmieniać nie zamierza. 38-letni Filipińczyk ma prawo do rewanżu z Australijczykiem, nie brakuje jednak głosów, w tym jego trenera Freddie'ego Roacha, że powinien zakończyć karierę. - Ciężko jest być i świetnym bokserem, i świetnym politykiem - stwierdził ostatnio Roach, nawiązując do faktu, że "Pac Man" pełni w ojczyźnie urząd senatora i nie może się w pełni skupić na treningach.