"Dowiedziałem się, że Krzysiek to dobry amator. Wyszło też jednak, że jest konfidentem. Dla mnie to było trudne do przyjęcia, bo przez tyle lat w boksie żaden pięściarz nawet nie pomyślał by cokolwiek mieć coś wspólnego z policją. Przygotowując się do walki w Toronto pogadałem z chłopakami z Białegostoku, którzy też wyjechali kiedyś z Polski - dodał nasz gość z Kanady. Potem zaczęła się ostra wymiana zdań pomiędzy dwoma bokserami, która do publikacji raczej się nie nadaje."Ja zawsze ciężko trenuję, bez względu na to z kim walczę. Na sparingach był Michał Cieślak, Tomek Duszak i chłopcy zrobili dobrą robotę" - mówił Zimnoch o swoich przygotowaniach."Jestem przygotowany na "Grunwald". Półtora roku temu po "sanatorium" ważyłem ponad 125 kilogramów, obecnie mam poniżej stu. Sobotnią walkę dedykuję Dawidowi Kosteckiemu oraz mojej rodzinie. Zobaczymy dobry boks. Krzysiek Zimnoch ma całą karierę przed sobą. Oglądałem jedną, może dwie rundy jego walki z Malujdą. Malujda jest dobry, ale takich przeciwników musisz kończyć przed czasem. McCall to też dziadek i jego także powinien Krzysiek znokautować" - stwierdził Binkowski.Natomiast promujący zawodnika z Białegostoku Tomasz Babiloński przyznał, że jeśli nie uda się w lutym skonfrontować Zimnocha z Arturem Szpilką, wówczas 26 kwietnia w Legionowie Krzysiek spotka się z zawodnikiem lepszym niż McCall i będzie to już pojedynek 10-rundowy.