Polaka, poza około tysiącem polskich fanów, dopingować będzie Andrzej Gołota, który zdaniem Dona Kinga (na Florydzie czuje się jak w domu, wygodnie podróżując wszędzie swoim "rolls royce phantom") jest już gotowy do powrotu na ring. Bohaterami wieczoru są jednak bez wątpienia Adamek i Dawson. Na ważeniu obaj nie mieli problemów ze "zrobieniem" wagi (Dawson 175 funtów, Adamek 174), a Tomek mógł wreszcie zjeść porządną kolację. - Dostaliśmy takiego rywala jak chcieliśmy - powtarza Mayweather Sr., trener Dawsona. - Jesteśmy gotowi dać Chadowi solidne lanie. Dostanie za swoją pewność siebie. Swoją i swojego trenera - powiedział natomiast w wieczornej rozmowie z INTERIA.PL trenujący polskiego mistrza świata Buddy McGirt. Polak zbiera ogromne pochwały nie tylko za widowiskowy styl walki, ale za sam fakt, że zgodził się bić z tak groźnym rywalem. - Czapki z głów przed Tomkiem - mówi promujący Dawsona Gary Shaw. - Miał prawo do jeszcze jednej luźniejszej walki, mógł poszukać łatwiejszego rywala z niższego miejsca listy rankingowej i też wszyscy byliby zadowoleni. Dziękujemy za tę szansę, ale... postaramy się ja wykorzystać. Shaw wie o czym mówi, bo właśnie on - jeszcze pracując z Main Events i Lou Duvą - był odpowiedzialny za zorganizowanie pierwszej walki pomiędzy uważanym wtedy za najlepszego boksera świata Riddickiem Bowe'em i prawie wówczas nieznanym Andrzejem Gołotą. Przemek Garczarczyk z Kissimmee