Włoch od początku nastawił się przede wszystkim na to, by nie dostać mocnego ciosu. Niby wyprowadzał swoje ciosy, ale były one bite z rezerwą, na dużym odchyleniu. Stał szeroko na nogach i starał się przepuszczać bomby czempiona. Meksykanin natomiast konsekwentnie robił swoje, kąsał szybkim prostymn i szukał miejsca na dolnych partiach pretendenta. W czwartej rundzie akcja na górę posłała challengera po raz pierwszy na deski. Jeszcze przed przerwą Valdez doprowadził do drugiego liczenia, tym razem trafaiając lewym hakiem w okolice wątroby. Wynik był już wtedy przesądzony, ale Tommasone dzielnie kontynuował potyczkę. W szóstej odsłonie Włoch padł na deski po lewym prostym mistrza. Dzieła zniszczenia dopełnił prawy podbródkowy na początku siódmego starcia. Tym razem doświadczony sędzia Mark Nelson już nawet nie liczył, tylko od raz zatrzymał pojedynek.