Tylko on i Manny Pacquiao byli mistrzami świata w sześciu różnych wagach. Ale Oscar nie boksuje od grudnia 2008 roku, czyli od momentu, gdy straszne lanie sprawił mu... właśnie Pacquiao. Wtedy jednak De La Hoya dał się namówić na umowny limit 145 funtów, bardzo dużo zbijał, a do tego miał poważne problemy z narkotykami i przede wszystkim alkoholem. Dziś prowadzi się zupełnie inaczej i pomimo czterdziestu dwóch lat na karku rozważa powrót. - Był taki jeden dzień, w którym zacząłem się naprawdę mocno zastanawiać nad powrotem. Cały czas biegam, wykonuję różne ćwiczenia i utrzymuję formę. Nie wiem nawet szczerze mówiąc ile ważę, ale czuję się naprawdę dobrze - przyznał we wczorajszym wywiadzie z jedną z rozgłośni radiowych. - Nie wiem czy wrócę, ale jeśli miałbym wrócić, to przeciwko komuś z absolutnej czołówki. Przez całą moją karierę walczyłem tylko z najlepszymi. Naprawdę brakuje mi boksu - dodał De La Hoya. Oscar zdobywał tytuły mistrzowskie po kolei w każdej kategorii od super piórkowej aż po średnią. W międzyczasie założył grupę Golden Boy Promotions i stał się jednym z najpotężniejszych promotorów w świecie boksu.