Blisko trzy miesiące temu Muller w paskudnych i strasznie kontrowersyjnych okolicznościach pokonał Mateusza Masternaka. Wiadomo, kto wtedy był lepszy, jednak wynik poszedł w świata, a reprezentant RPA awansował do czołowej piętnastki rankingu federacji WBO. Był więc łakomym kąskiem dla Usyka. Wciąż aktualny mistrz olimpijski to obecnie najwyżej notowany zawodnik rankingu federacji WBO i potencjalny przeciwnik Krzysztofa Głowackiego (25-0, 16 KO) w najbliższej przyszłości. Reprezentant gospodarzy rozpoczął spokojnie, ale już w pierwszej rundzie ładnie skontrował lewym krzyżowym oraz poczęstował przeciwnika mocnym prawym hakiem na żebra. W drugiej uruchomił prawy prosty, którym kompletnie zaszachował ewentualne ataki przybysza z RPA. Szybki prosty w połączeniu z dobrą pracą nóg sprawiały, iż Muller zdecydowaną część swoich ataków przestrzeliwał. Trafił w samej końcówce, co wyraźnie podrażniło Ukraińca. Od początku trzeciego starcia Usyk podkręcił tempo. Minutę przed końcem tej odsłony akcją prawy-lewy powalił w końcu Mullera. Ten szybko się poderwał, jednak za moment znów leżał na macie, tym razem po lewym sierpowym. Po liczeniu do ośmiu Usykowi zostało niespełna pół minuty na dokończenie dzieła zniszczenia. Rzucił się więc na zranioną ofiarę i zasypał ją lawiną ciosów. Pięć sekund przed przerwą sędzia zastopował dalszą potyczkę po mocnym lewym podbródkowym. Muller stał oparty o liny i nawet protestował, lecz decyzja arbitra wydawała się słuszna. Po wszystkim Usyk podszedł do przeciwnika i ściskając go powiedział - To tylko boks, przepraszam, nic do ciebie nie mam.