Na trybunach stadionu Olimpijskiego w Moskwie zasiadło wiele gwiazd, ze Stevenem Seagalem na czele, a atmosfera w arenie była elektryzująca. Po odegraniu hymnów i standardowym stuknięciu rękawicami obaj zawodnicy w końcu zaczęli wymieniać ciosy. Usyk od początku był skoncentrowany i uważny, zresztą o Gaasijewie można by było napisać to samo. Wzajemny szacunek z konferencji prasowych przeniósł się do ringu, ale na szczęście tylko w pierwszych minutach tego hitowego boju. W drugim starciu Rosjanin po raz pierwszy spróbował poczęstować gościa z Ukrainy silnymi uderzeniami na korpus, ale ten tylko się uśmiechał. Pojedyncze zrywy Gassijewa były bardzo groźne, ale raczej nie wystarczyły, by wygrywać rundy, które Usyk kradł dzięki aktywności. Murat miał duży problem, by złapać właściwy dystans i upolować lotnego Ukraińca, ale w czwartym starciu w końcu mu się to udało za sprawą potężnego kontrującego prawego sierpowego. Cios ten wyraźnie zrobił wrażenie na Usyku, jednak na jego szczęście chwilę później zabrzmiał gong i nastała zbawienna minuta odpoczynku. W kolejnych dwóch starciach znowu jednak rządził Usyk, który "obskakiwał" swojego oponenta i raz za razem kąsał celnymi ciosami przednią ręką. Jedna skuteczna akcja to jednak na tym poziomie zdecydowanie za mało. Frustracja Gassijewa narastała, a po szóstej rundzie trener Abel Sanchez nawet straszył swojego podopiecznego, że jeżeli ten nie zacznie być bardziej aktywny, to przerwie rywalizację. Być może to wpłynęło na Rosjanina pobudzająco, bo w siódmej odsłonie ponownie miał on swoje momenty. Ale czy na tyle, by wygrać choćby tę rundę? Wątpliwe. Co gorsze dla Rosjanina, tych "momentów" było z każdą minutą mniej, a czym bliżej do końca będący na fali Usyk trafiał coraz częściej i mocniej. W pewnej chwili wydawało się już nawet, że przełamanie jest blisko, jednak wbrew wcześniejszym deklaracjom obóz Murata pozwolił przewalczyć mu walkę do końca. Werdykt wydawał się formalnością. To Usyk przeważał przez całą walkę, chwilami udzielając swojemu rywalowi srogiej lekcji boksu. Sędziowie wypunktowali pojedynek w stosunku 120-108, 119-109, 119-109 oczywiście na korzyść Ukraińca, który dzięki temu zwycięstwu dołączył do Bernarda Hopkinsa, Jermaina Taylora oraz Terence'a Crawforda, którzy dotąd jako jedyni skolekcjonowali pasy wszystkich czterech najważniejszych federacji.