Sześć porażek w dziesięciu ostatnich walkach, patrząc na karierę Mariusza Wacha od października 2019 roku, mówi samo za siebie. Polak doszedł do takiego momentu i punktu w swojej karierze, że jest w stanie poradzić sobie tylko z niżej notowanymi przeciwnikami. Każdy rywal z wysokiej półki plus młodzi, głodni sukcesu pięściarze, stają się dla niego coraz większym zagrożeniem. Mariusz Wach reaguje na ofertę Ołeksandra Usyka. Polak zmienia plany Wach zaczął bowiem przegrywać przed czasem, co przez lata wydawało się wprost niemożliwe. Żelbetowa szczęka była osłabiana, kruszała, aż w końcu przyszły porażki przez nokaut (Arsłanbek Machmudow) i techniczny nokaut już w drugiej rundzie, jak to miało miejsce w ostatnim starciu z młodziutkim Mosesem Itaumą. Mimo tych wszystkich, obiektywnych dowodów, Mariusz Wach i tak do końca swoich sportowych dni będzie pożądanym zawodnikiem, aby najlepsi mogli się z nim przetrzeć przed swoimi wielkimi wyzwaniami. Znakomite warunki fizyczne plus duży zasięg ramion sprawiają, że ma się okazję przećwiczyć taktykę i technikę walk z zawodnikiem o unikalnych gabarytach, co później procentuje w samych pojedynkach. Nic więc dziwnego, że Ołeksandr Usyk, który 21 grudnia stoczy rewanż z Tysonem Furym o bezdyskusyjne mistrzostwo świata w wadze ciężkiej, przygotowując się na angielskiego kolosa znów chce mieć na swoim obozie kogoś takiego, jak Wach. O sprawie poinformował polski zawodnik, zamieszczając w mediach społecznościowych krótki filmik. Przeprasza w nim wszystkich tych, którzy rezerwowali sobie czas w listopadzie na obóz, jaki mieli odbyć właśnie z byłym pretendentem do tytułu mistrza świata. Decyzja Usyka jest dowodem na to, że ceni sobie pracę wykonywaną przez Wacha. A Polak w przypadku ponownego triumfu maga boksu z Ukrainy będzie miał satysfakcję, że również jego zaangażowanie stanowiło wartość dodaną.