"Za wcześnie, aby odejść, a jednak go nie ma. Mój synek, mój kumpel i mój partner Kobe był pełen życia i radości. Teraz leży bez życia. Wykrzykiwałem jego imię raz po raz, ale on nie reagował" - tak dramatycznie zaczyna się wpis Francisa Ngannou w mediach społecznościowych. Sportowiec, którego życie w młodym wieku nie rozpieszczało, przyjąć kolejny, potworny cios. Francis Ngannou opłakuje śmierć synka. "Teraz nie mam pojęcia, kim jestem" "Przy nim byłem najlepszą wersją siebie i teraz nie mam pojęcia, kim jestem. Życie jest takie niesprawiedliwe, że uderza w nas tam, gdzie boli najbardziej" - kontynuuje wyśmienity sportowiec, dziś będący w niewyrażonej żałobie. Na taki cios od życia nikt z nas nie jest przygotowany. Nawet taki siłacz, zbudowany jak gladiator, wydaje się być bezsilny. Stąd nieprzypadkowe pytania, którymi kończy swój wpis. Nad wpisem pogrążonego w żałobie ojca widnieją dwie daty. Dowiadujemy się z nich, że Kobe urodził się 13 stycznia 2023 roku, zaś zmarł kilkadziesiąt godzin temu, 27 kwietnia. Francis Ngannou po tym, jak w UFC, czyli najbardziej elitarnej federacji mieszanych sztuk walki dzierżył pas mistrza w latach 2021-2023, miał spektakularne wejście do boksu zawodowego. Od razu rzucił wyzwanie największym z największych i choć finalnie przegrał na punkty z Tysonem Furym, to na tle mistrza świata pokazał się z wyśmienitej strony. To Ngannou rzucił "Króla Cyganów" na deski i gdyby sędziwie wypunktowali walkę z drugą stronę, Brytyjczyk nie mógłby mieć pretensji. "Mów częściej 'kocham cię', bo jutro nie jest gwarantowane" Niektórzy już zaczęli wyobrażać sobie trzęsienie ziemi na szczycie wagi ciężkiej, jednak w kolejnym pojedynku "Predator" zaliczył twarde lądowanie. Tym razem stanął w szranki z Anthonym Joshuą, byłym mistrzem świata, który po okresie poszukiwań właściwego trenera i odnajdywania swojej najlepszej, ringowej tożsamości, wraca na topowy poziom. "AJ" ekspresowo na ringu w Arabii Saudyjskiej rozprawił się z odważnym wojownikiem, bardzo ciężko rzucając go na deski. Ngannou miał nawet podawany tlen, bo nokaut na chwilę całkiem pozbawił go świadomości. Niestety czas pokazał, że los może jeszcze bardziej okrutnie obejść się tym wybornym sportowcem... Na dramat swojego podopiecznego zareagował trener. - To było kilka ciężkich dni, słowa nie są w stanie wyrazić bólu, jaki wszyscy odczuwamy w tym czasie. Proszę, miejcie Francisa i jego rodzinę w swoim sercu, niech to będzie przypomnieniem kruchości życia. Mów częściej "kocham cię", bo jutro nie jest gwarantowane - napisał na portalu X Eric Nicksick.