Nokaut w Ameryce, polski olbrzym "dopadł" Wildera. Następca Gołoty idzie jak burza
Siedemnaste zawodowe zwycięstwo, okraszone najefektowniejszym występem na amerykańskim ringu, zapisał na swoim koncie Damian Knyba. Były dyskobol pokazał w starciu z doświadczonym Joeyem Dawejką, że nie ma już potrzeby tracić czasu na rywali, którzy zaczęli przywykać do porażek. Dysponujący świetnymi warunkami fizycznymi 29-letni "Polski Husarz" nie dał cienia szans starszemu o sześć lat przeciwnikowi, a wygrana przez nokaut umocniła go jako najwyżej klasyfikowanego polskiego "ciężkiego".

Tak - to zapewne był najlepszy występ Damiana Knyby w całej dotychczasowej karierze zawodowej, którą rozpoczął pod koniec czerwca 2021 roku. Tak - Joey Dawejko (28-14-4, 16 KO) to nie był rywal, zdolny wysoko zawiesić poprzeczkę olbrzymowi znad Wisły. Czwarta porażka w piątym tegorocznym występie mówi dużo o obecnych możliwościach rutyniarza rodem z Filadelfii. Już samą sylwetką, dość korpulentną, nie wysyła najbardziej profesjonalnego sygnału swoim przeciwnikom.
To wszystko nie zmienia faktu, że w nocy z soboty na niedzielę w hali Barclays Center na Brooklynie oglądaliśmy bardzo dobrze usposobionego Knybę. To, co przede wszystkim mogło się podobać, to "ciąg na bramkę" podopiecznego trenera Piotra Wilczewskiego. Ów ciąg miał jeszcze rezerwy, ale to Polak od początku do końca narzucił swój styl, oparty na długim lewym prostym i niezłej pracy nóg. To była idealna taktyka pod rywala, który przy swoich fizycznych i bokserskich ograniczeniach, nie był w stanie sforsować zasieków i poważnie zagrozić naszemu pięściarzowi, walczącemu pod szyldem grupy Top Rank.
Być może Knyba z każdą kolejną walką, nawet gdy skala wyzwań zacznie iść w górę, będzie tylko lepszy, bo w rozmowie z ringpolska.pl zdradził, że przez długi czas kompletnie zaburzył równowagę w treningu i regeneracji.
- Przede wszystkim byłem trochę przetrenowany, musiałem trochę odpocząć. Przez dwa lata praktycznie nie robiłem roztrenowania, cały czas byłem w ciężkim treningu. Non stop mocno trenowałem dwa razy dziennie i to też zaczęło się odkładać. Myślę, że to roztrenowanie, też bardzo ważny element, dużo mi dało. Odpocząłem, zregenerowałem się, do tego trochę mniej siłowni, a zacząłem więcej pracować nad motoryką, by nabrać szybkości. Dużo trenowaliśmy z Piotrkiem Wilczewskim nad lewym prostym i pracą na nogach, żeby bić dłuższe ciosy. To zaprocentowało - podzielił się swoimi refleksami Knyba "na gorąco" po walce, jeszcze z szatni, siedząc ramię w ramię ze swoim zaufanym szkoleniowcem.
Knyba rozbijał twardego Dawejkę w każdej z rund, a pięściarz o pseudonimie "Czołg" zaczął kruszeć, gdy Polak ze swojego arsenału dołożył ciosy podbródkowe. Koniec nastąpił w siódmej rundzie, gdy ustrzelony serią uderzeń Amerykanin padł na deski, a jego narożnik postanowił go poddać.
Okazałe, jedenaste zwycięstwo przed czasem sprawiło, że Knyba poprawił swoje wysokie notowania w światowym rankingu wagi ciężkiej branżowego portalu boxrec. Pięściarz z Wudzyna pod Bydgoszczą, adekwatnie do wieku, awansował na 29. miejsce, będąc jednocześnie numerem jeden na krajowym podwórku. Co ciekawe, nasz rodak dystansuje takiego asa, jak były mistrz świata i słynny pogromca Artura Szpilki, Deontay Wilder (37. miejsce), który dobija do brzegu.
Problemem Knyby jest to, że promująca go słynna grupa Top Rank przestała mieć istotną pozycję w światowym boksie, co obiektywnie utrudnia kontraktowanie optymalnych walk. Nasz pięściarz podkreśla jednak, że jest głodny wyzwań i bardzo chętnie spróbowałby przebić się do świadomości kibiców na jednym z największych rynków bokserskich, czyli w Wielkiej Brytanii.
W rzeczonym wywiadzie wyznał, że było blisko walki z Davidem Adeleyem, ale obóz Anglika ostatecznie zmienił plany. Zapewnił, że sam był chętny, a na jego liście życzeń jest choćby Johnny Fisher, z którym "byłaby niesamowita walka, idealna by się wypromować, na ten etap coś pięknego".
Czekam cały czas na takie propozycje, liczę że urodzi się fajna okazja by zawalczyć w Anglii z lepszym zawodnikiem i wskoczyć na wyższy poziom - przyznał Knyba, dając niewielkie szanse na to, że jeszcze w tym roku zamelduje się między linami. To musiałaby być propozycja z gatunku nie do odrzucenia.
Przypomnijmy, że Polak w trybie awaryjnym niedawno już był sondowany do występu na wielkiej gali w Arabii Saudyjskiej przeciwko Josephowi Parkerowi, jako zastępstwo dla kontuzjowanego Daniela Duboisa. To nie wszystko, w obszernej rozmowie z Interią wyjawił także, iż otrzymał propozycję sparingów od hegemona wagi ciężkiej, Ołeksandra Usyka.











![Popis Igi Świątek przed polską publicznością. 6:0 w drugim secie [WIDEO]](https://i.iplsc.com/000LX5P7ABM9C15M-C401.webp)

