Starszy o cztery lata Rolando Romero wszedł między liny z pozycji mistrza świata kategorii junior półśredniej, posiadając od maja ubiegłego roku najcenniejszy pas federacji WBA. Pokonał wówczas weterana Ismaela Barroso, choć walce towarzyszyły kontrowersje, bowiem została w dziwnych okolicznościach przerwana. A w dodatku to 41-letni "Tygrys" z Wenezueli do tego momentu prowadził u trójki sędziów. "Pitbull" Cruz "zagryzł" mistrza świata. Nowy czempion w boksie zawodowym Witalij Kliczko zszedł do schronu, teraz nadał "telegram". Mocny komunikat Teraz naprzeciwko Romero stanął bardziej doświadczony na zawodowstwie Isaac Cruz (26-2-1, 18 KO) i pojedynek zaczął emocjonować od pierwszej rundy. Na nieco ponad minutę przed końcem tej odsłony w półdystansie mocno trafił Romero, ale kilka sekund później, gdy obaj rozrywali klincz, "Pitbull" trafił mocnym lewym sierpowym, po którym mistrz zaczął "tańczyć". Cruz to zauważył i wystrzelił jeszcze jednym lewym sierpem, który rzucił Amerykanina na liny. W tym momencie dało znać o sobie doświadczenie Romero, ze wszystkich sił oraz działając intuicyjnie mocno sklinczował, co pozwoliło mu przetrwać największy kryzys. Czempion był w stanie "wrócić" do tego pojedynku, ale to Meksykanin, nie przez przypadek noszący pseudonim "Pitbull", cały czas strzelał bardzo mocnymi ciosami. W pewnej chwili postanowił intensywnie przetestować tułów oponenta, a później nieustannie pokazywał, jak bardzo mu zależy, aby agresywnym stylem wyszarpać pas mistrza świata. W międzyczasie Romero osłabił swoje szanse na korzystny werdykt na kartach punktowych, zostając ukaranym odjętym punktem za nieprzepisowe trzymanie pretendenta. Mamed Chalidow pojechał do Czeczenii. Oto co ogłosił na temat Polaków i Polski Początkiem końca zapachniało w siódmej rundzie, na nieco ponad 30 sekund przed gongiem. Rozpędzony Cruz rzucał ciosami z obu rąk i powtórnie zranił mistrza, który przyjął kilka czystych uderzeń na głowę. W pewnej chwili już tylko cofał się w linii prostej, wyciągniętymi rękoma próbując wydłużyć dystans, co pozwoliło mu dotrwać do przerwy. W jednym narożniku mieliśmy pobitego Romero, a w drugim kornerze na liny wyskoczył Cruz i fetował wielkie zwycięstwo odniesione w iście efektownym stylu.