- Panie redaktorze, będę z panem zupełnie szczery. Gdy nasi męscy przedstawiciele boksu odpadli z igrzysk, to już mniej śledzę bokserskich wydarzeń - zaczął rozmowę ze mną Jerzy Rybicki, aby jasno postawić sprawę, że nie będzie silił się na ogólne refleksie i ocenę poziomu walk, jakie możemy obserwować w stolicy Francji. Prezydent Tajwanu w akcji, rośnie temperatura przed walką Szeremety o złoto Mistrz o Szeremecie: Jest bardzo ambitna, bardzo waleczna i ma serce do boksu To właśnie Jerzy Rybicki gdy był w wieku zbliżonym do Szeremety, bo dosłownie kilka tygodni wcześniej obchodził 21. urodziny, sięgnął po największy laur w swojej karierze. Podczas igrzysk olimpijskich w Montrealu w 1976 roku urodzony w Warszawie pięściarz, zawodnik stołecznej Gwardii, wspiął się na najwyższy stopień podium. Boksujący w kategorii lekkośredniej Polak doszedł do wielkiego finału, a w nim, tocząc najcięższy pojedynek turnieju, jednogłośną decyzją pokonał zawodnika z Jugosławii Tadija Kacara. Rybicki swoją wielką, sportową klasę, potwierdził cztery lata później w Moskwie, gdzie na kolejnych igrzyskach - boksując już w kategorii średniej - wywalczył brązowy medal. Ponadto stawał na podium mistrzostw świata, a także dwukrotnie był trzecim zawodnikiem czempionatu Starego Kontynentu. Jasne stanowisko Julii Szeremety przed walką z kontrowersyjną rywalką. Trener Tomasz Dylak ujawnia Niemniej najważniejszym punktem odniesienia są igrzyska w Kanadzie, bo losy polskiego pięściarstwa tak się ułożyły, że po tłustych dekadach, przyszły lada chudsze, a następnie bardzo chude. W rezultacie, do momentu awansu Julii Szeremety do półfinału, ostatnim polskim medalistą olimpijskim w boksie był Wojciech Bartnik. A gdy Polka i ten wynik już poprawiła, minimum zrównując się z Pawłem Skrzeczem (Moskwa '80), dziś wieczorem (początek finału o godz. 21.30) może wyrównać wyczyn właśnie Rybickiego. Gdyby tak się stało, przepiękna historia polskiej szermierki na pięści znów zapisze się złotymi zgłoskami po 48 latach! Jerzy Rybicki: Mimo wszystko uważam, że boks to nie jest dyscyplina dla kobiet Nasz dwukrotny medalista olimpijski, podobnie jak mnóstwo ekspertów i kibiców, docenia styl boksowania zawodniczki klubu Paco Lublin. - Jest bardzo lotna na nogach, jakby czerpała ze starej szkoły boksu, czyli chciała wygrać sprytem i sposobem. Ona naprawdę dobrze boksuje, lecz nie ukrywajmy, że jej przeciwniczka Lin Yu-ting także jest dobra. Ale jeśli chce się być mistrzem, trzeba pokonywać wszystkich najlepszych - zaakcentował były prezes Polskiego Związku Bokserskiego. Nie ma żadnych wątpliwości, że Jerzy Rybicki obejrzy pojedynek o złoty medal. Zresztą już umówiliśmy się na kolejną rozmowę, będącą właśnie oceną tego, co wydarzy się w finale. - Bardzo trzymam za nią kciuki. Sądzę, że będziemy cieszyć się ze złota, należy jej się taki medal - zaakcentował Rybicki. Inna sprawa, o czym były mistrz olimpijski także mówi wprost, że boks kobiet to nie jest to, co chciałby i lubi oglądać. Niewygodna prawda o Julii Szeremecie. Trener reprezentacji postawił ultimatum. "Była okropnie zła i smutna" - Takich zawodniczek, jak ona, moim zdaniem nie ma wiele. A większość kobiet cały czas wdaje się w wymiany. A ja zawsze byłem nauczony: "zadaj jeden cios, a nie przyjmij żadnego". Tak mówił słynny trener Feliks Stamm. Uważam, że mimo wszystko to nie jest dyscyplina dla kobiet. Ani boks, ani MMA. Boks to jest typowo męska dyscyplina - wyraził swój punkt widzenia Rybicki. 71-latek dodał, że z jego zdrowiem jest adekwatnie do wieku, czyli "trzeba się szanować", ale najważniejsza jest jedna rzecz. - Na szczęście, odpukać, z niczym poważnym się nie zmagam. W tym sensie wszystko jest w porządku - zakończył mistrz olimpijski z 1976 roku, pozdrawiając wszystkich kibiców boksu. Artur Gac, Paryż