Jeszcze kilka lat temu niewiele wskazywało na to, że jeszcze kiedykolwiek zobaczymy Artura Binkowkiego w akcji. Utytułowany bokser i olimpijczyk z Sydney w 2023 roku wrócił do Polski i został... bezdomnym. Jak się wówczas okazało, jego karta bankowa straciła ważność, a bank, w którym miał wtedy konto, nie ma swoich oddziałów w naszym kraju. Tym samym został on bez środków na życie. Całą tę sytuację pięściarz potraktował jednak jako swego rodzaju lekcję. "Dzięki temu mam doświadczenia z najbiedniejszą warstwą warszawiaków. Dużo Polaków ma wielką kasę, widzę, jakimi samochodami jeżdżą, jak się bawią. Ale są też tacy, którzy są bardzo ubodzy" - mówił wówczas w rozmowie z Super Expressem. Wstrząsające wyznanie olimpijczyka. Mieszkał w lesie Artur Binkowski wrócił do sportów walki. Wygrał z Szymonem Majewskim i ogłosił. To koniec Pomocną dłoń do Binkowskiego szybko wyciągnęły federacje freak fightowe. W czerwcu 2023 roku podpisał on kontrakt z MMA-VIP i jeszcze tego samego roku miał stoczyć walkę z Remigiuszem Tkaczykiem. Po pojedynku jednak nie doszło. W styczniu 2025 roku o Binkowskim znów zrobiło się głośno. Tym razem nawiązanie współpracy z pięściarzem ogłosiło Fame MMA. 8 lutego na gali Fame 24: Underground olimpijczyk zmierzył się z dziennikarzem Tomaszem Majewskim. Pojedynek w tak zwanym "basenie" zakończył się triumfem Binkowskiego, który zwyciężył jednogłośnie na punkty. Jeszcze przed występem na Fame 24 Binkowski zapowiadał, że będzie to ostatnia walka w jego karierze. Jak się okazało, nawet triumf nad Majewskim nie zdołał zmienić jego zdania. W rozmowie z Super Expressem 49-latek postawił sprawę jasno. "Już koniec, koniec, nie ma walki" - ogłosił. Choć zamierza przejść na sportową emeryturę, olimpijczyk z Sydney podkreślił, że nie ma zamiaru całkowicie rezygnować z treningów. Jak stwierdził, potrzebuje bowiem motywacji, a taką mają być sesji w warszawskim klubie. Gwiazdor FAME MMA załamany. Musi przejść operację, to może być koniec