Na kartach historii Wisły Kraków czytamy, że w latach 60. kibice przychodzili specjalnie zobaczyć w ringu Kaima. Urodzony na krakowskim Podgórzu zawodnik serwował kibicom to, co lubią najbardziej, czyli widowiskowe pojedynki. Aż ponad sto walk wygrywał przed czasem, a sam - to godne odnotowania - w całej karierze nie przegrał przez nokaut. Władysław Kaim nie żyje. W ringu rozgrzewał publiczność Niedługo po tym, jak w maju 1939 roku przyszedł na świat, wybuchła II wojna światowa, która zdeterminowała dzieciństwo Kaima. "Po ukończeniu szkoły podstawowej Władek rozpoczął naukę w Technikum Mechanicznym. Nauczycielem wychowania fizycznego był tam trener szkolący bokserów AZS AWF. W klubie brakowało mu wówczas zawodnika w wadze muszej. Młody Kaim ważył zaledwie 40 kg, spełniał wszystkie wymagane kryteria, dlatego też został zaproszony na treningi na AZS. Doświadczenie wyniesione z ulicznych bójek okazało się wówczas bezcenne. Po kilku treningach złapał bokserskiego bakcyla" - czytamy na portalu historiawisly.pl. Na podium mistrzostw Polski stawał trzykrotnie, rywalizując w tym samym czasie i w tej samej kategorii wagowej, co legendarny Jerzy Kulej. Pierwszy brązowy medal wywalczył w 1960 roku, kolejny w 1963, a ostatni raz stał na krajowym podium seniorów w 1966 roku. Po karierze zawodniczej został trenerem pięściarzy "Białej Gwiazdy". "Sercem jestem starym wiślakiem" - mawiał o sobie. Cześć Jego pamięci!