Dla polskiego boksu piątkowe starcie było jednym z najważniejszych tegorocznych wydarzeń, o ile nie najważniejszym. Do pierwszej obrony mistrzowskiego pasa w kategorii bridger stanął Łukasz Różański. Nasz rodak na szczycie nowoutworzonej dywizji uplasował się w kwietniu 2023 po triumfie nad Alenem Babiciem. Wspomniana walka w kraju nad Wisłą nie zostanie zapomniana na długie lata. Doświadczony pięściarz błyskawicznie rzucił się na Chorwata i nie dał mu nawet dojść do głosu. W drodze po marzenia pomagała mu wypełniona po brzegi hala. Gdy sędzia przerwał starcie, kilka tysięcy gardeł wybuchło radością. Wraz z nimi setki tysięcy telewidzów. Było się z czego cieszyć, Polak został w końcu mistrzem świata. Polski boks już nie ma mistrza świata. Różański był bez szans Panowanie "Biało-Czerwonego" trwało ponad rok. Pierwsza obrona pasa odbyła się dopiero w maju 2024. Rzeszowianina czekało piekielnie trudne zadanie, ponieważ w rodzinnym mieście zmierzył się z etatowym pogromcą polskich pięściarzy, Lawrence'em Okoliem. Brytyjczyk w swojej karierze wygrał już mnóstwo znaczących konfrontacji, ponadto w przeszłości pokonywał Michała Cieślaka, Krzysztofa Głowackiego oraz Nikodema Jeżewskiego. 24 maja na tę listę chciał dopisać Łukasza Różańskiego. I udała mu się ta sztuka. Walka nie wyszła nawet poza pierwszą rundę. Gospodarz wydarzenia raz za razem lądował na deskach. Gdy trzeci raz przybysz z Wysp trafił go mocnym ciosem, 38-latek już się nie pozbierał. Sędzia policzył do dziesięciu i widząc zamroczonego Polaka zakończył jego męczarnie. Pięściarz z Rzeszowa nie dość, że pożegnał się z pasem, to na dodatek stracił miano niepokonanego. Okolie docenił Różańskiego. Dziennikarze z jego ojczyzny już nie Lawrance Okolie po pojedynku z dużym szacunkiem wypowiadał się o Łukaszu Różańskim. Docenił choćby jego siłę ciosu. Zupełnie inaczej do tematu podeszli dziennikarze stacjonujący w Wielkiej Brytanii. Najbardziej po bandzie poszedł "Standard". Osoba prowadząca tekstową relację live wprost napisała o mismatchu. Wyrażenie to oznacza ogromną dysproporcję umiejętności w danej konfrontacji. Kolejny wirtualny cios w Polaka wyprowadzili żurnaliści "BBC". Zdyskredytowali oni kategorię bridger, w której przez ponad rok rządził przecież nasz rodak. "Nie liczy się z nią większość bokserskiego świata" - stwierdzili. "Sky Sports" zwróciło natomiast uwagę na zupełną ciszę w hali, po tym jak sędzia przerwał walkę. Dalsze plany Łukasza Różańskiego jeszcze nie są znane. Polak na razie potrzebuje solidnego odpoczynku.