Alvarez ma wrócić na ring 15 września. Kontrakt na walkę z Gołowkinem miał już podpisany na 5 maja, dlatego nie spodziewano się większych trudności przy planowaniu pojedynku na wrzesień. Żądania obozu Gołowkina jednak wzrosły, na co wpływ miały pozytywne wyniki dwóch kontroli antydopingowych, które przeprowadzono w lutym u "Canelo". To właśnie z tego powodu majową potyczkę odwołano, a Gołowkin zmierzył się ostatecznie z Vanesem Martirosyanem.Promotor Alvareza Oscar De La Hoya oświadczył, że "jest jasne, że Gołowkin nie chce tej walki" i że "się boi". Tom Loeffler, promotor Kazacha, osobiście miał mu powiedzieć, że Gołowkin nie chce walczyć, czemu ten jednak zaprzeczył. Podkreślił, że chce po prostu lepszych warunków dla swojego podopiecznego.- "GGG" nie boi się nikogo w wadze średniej. Poszedł na wiele ustępstw (finansowych - przyp. red.) w pierwszej walce oraz rewanżu. A skoro rewanż odwołano, to chce teraz bardziej godziwego podziału procentowego - powiedział Loeffler.De La Hoya zamierza spróbować doprowadzić do walki "Canelo" z Danielem Jacobsem (34-2, 29 KO), mistrzem WBO Billym Joe Saundersem (26-0, 12 KO), Jermallem Charlo (27-0, 21 KO) lub Garym O'Sullivanem (28-2, 20 KO). Nadmienił, że wciąż jest szansa na to, że dojdzie do potyczki z Gołowkinem, ale zaznaczył, że nie zmieni warunków kontraktowych zatwierdzonych przez obóz Kazacha na odwołaną walkę majową.- Gołowkin zarobi ponad 20 milionów dolarów. Nie ma walki, za którą dostałby więcej - stwierdził.