- Chciałbym przeprosić kibiców za to, że nie zobaczą mnie w ringu - powiedział Wach eurosport.interia.pl. "Wiking" dodał, że będzie obecny na gali, ale tylko w roli widza. - Do nikogo nie mogę mieć pretensji. Takie sytuacje się zdarzają. Organizator chciał jak najlepiej. Walczył do ostatniej chwili, ale się nie udało. Byłem przygotowany solidnie. Miałem różne propozycje. Kibice zasługiwali jednak na dobrą walkę z mojej strony. Przewijały się dwa, trzy nazwiska, ale myślę, że kibice chcieli mnie zobaczyć w innym starciu. Cały mój team podjął taką decyzję - zaznaczył. Rywalem Wacha miał być Eric Molina (26-5, 19 KO), ale nie pojawił się w Warszawie. Okazało się, że został zawieszony na dwa lata za zażywanie niedozwolonej substancji po walce z Anthonym Joshuą w grudniu 2016 roku. 36-letni pięściarz został ukarany za stosowanie deksametazonu. Zawieszenie Moliny biegnie od tymczasowego 28 października 2017 roku do północy 27 października 2019. Amerykanin po walce z Joshuą pokonał jeszcze rodaka Terrella Jamala Woodsa i przegrał z innym Amerykaninem Dominikiem Breazeale'em. Informacja o dyskwalifikacji Moliny pojawiła się we wtorek, a więc zaledwie kilka dni przed Narodową Galą Boksu. Organizatorzy zaczęli szukać potencjalnego zastępcy. Padały nazwiska Dominica Akinlade'a (8-3-1, 4 KO), Siergieja Werwejki (8-1, 6 KO), Jewgienija Orłowa (17-16-1, 13 KO) i nawet Michała Bańbuły (13-30-4). Na czwartkowej ceremonii ważenia stawił się Wach, ale bez rywala. Gorączkowe poszukiwania spełzły na niczym. Niestety, cała praca Wacha podczas przygotowań pójdzie na marne. "Wikinga" nie zobaczymy w akcji na PGE Narodowym, a przecież to on miał pierwotnie toczyć walkę wieczoru.Teraz dwoma głównymi wydarzeniami Narodowej Gali Boksu są potyczki Artura Szpilki (20-3, 15 KO) z Dominickiem Guinnem (35-11-1, 24 KO) oraz Izu Ugonoha (17-1, 14 KO) z Fredem Kassim (18-7-1, 10 KO).