"Otrzymałem wiele próśb, żeby wypowiedzieć się na temat walki z Moliną. Sam jestem zmieszany, bo z każdej strony dochodzą do mnie różne informacje, normalnie trenuje i czekam na walkę. Jutro (w środę - przyp. AG) wyruszam do Warszawy, do czasu konferencji będę wszystko wiedział" - napisał na Twitterze Mariusz Wach, który ma prawo czuć się mocno rozczarowany całą sytuacją. Zamieszaniem wokół własnej osoby zaskoczony wydaje się być sam Molina, który został ukarany dwuletnią dyskwalifikacją za wykrycie w jego organizmie deksametazonu, z okresu walki z Anthonym Joshuą, który stoczyli 10 grudnia 2016 roku. Jeszcze wczoraj, według nieoficjalnych informacji, dopuszczano możliwość występu Moliny na "Narodowej Gali Boksu", ale sytuacja jest dynamiczna. Teraz kluczowe pytanie brzmi, czy do sankcjonującego galę Polskiego Wydziału Boksu Zawodowego wpłynie oficjalne pismo z macierzystej dla Moliny amerykańskiej komisji stanowej, potwierdzające fakt dopingu. Formalnie sankcja została nałożona przez brytyjską komisję antydopingową UKAD, a wykryty deksametazon znajduje się na liście specyfików zakazanych przez światową agencję antydopingową WADA. Pytanie, czy jeśli oficjalny dokument w tej sprawie nie dotrze do Warszawy z Wielkiej Brytanii via Stany Zjednoczone, to PWBZ będzie honorował "fakt medialny". AG