To była błyskawiczna walka. Arkadiusz Wrzosek potrzebował zaledwie 14 sekund na znokautowanie Artura Szpilki. Na gorąco po zakończeniu pojedynku przyznał jednak, że przed starciem czuł się bardzo źle, a wpływ na jego samopoczucie miały w wielkiej mierze wcześniejsze słowa "Szpili". - Artur grał moimi emocjami przed tą walką. Nie wiedziałem, co mam sobie w głowie ułożyć. Zawsze mam wszystko przemyślane, a teraz nie byłem w stanie wymyślić żadnego planu. Skontrolowałem jednak te emocje, zacząłem mocno, tak jak chciałem i się skończyło - powiedział urodzony w Pruszkowie wojownik. - Nie spałem w nocy, czułem się zajechany. Ale jak chłopaki zarzucili doping i ryknęli, to wróciła mi energia. To jest wasza wygrana, nie moja - dodał. Wystarczyło 15 sekund! Artur Szpilka brutalnie znokautowany, co za cios Dosłownie kilkanaście sekund po zakończeniu starcia Szpilka miał się nie zgadzać z przerwaniem przez sędziego, co skomentował Legionista. - Mam apel do Artura, chciałbym, żeby dzisiaj nic o tym nie mówił. Lepiej, żeby to na chłodno obejrzeć, aby nie mieć do nikogo pretensji. Na powtórce widziałem, że Artura odcięło - zaznaczył były kickbokser. Bardzo możliwe, że przy jednym z ciosów Wrzosek uszkodził sobie dłoń. - Chyba złamałem sobie kciuk - wspomniał na koniec. "Szpila" natomiast miał duży kłopot, aby zebrać myśli i skomentować porażkę. - Czuję się dobrze. Wygrał, trafił i jest po walce. Ciężko mi cokolwiek powiedzieć. Gratulacje dla niego. Ja muszę wracać do roboty - powiedział na gorąco.