"Canelo" odniósł piąte z rzędu zwycięstwo na punkty, będąc zdecydowanie lepszym w całym pojedynku. W trzeciej rundzie Alvarez posłał nawet swojego rywala na deski, ale zakończyło się tylko na liczeniu. Z kolei pod koniec dziewiątej rundy Meksykanin zadał przeciwnikowi na tyle mocny cios, że w narożniku Berlangi pytano zawodnika, czy jest przytomny. Portorykańczyk spędził jednak w ringu całe 12 rund i przegrał dopiero na punkty. Wszyscy trzej sędziowie wskazali jednogłośnie zwycięstwo "Canelo" - dwaj 118:109, a jeden 117:110. "Wykonałem dobrą robotę" - przyznał Alvarez. Boks. Saul Alvarez z kolejną obroną tytułu "Co teraz powiecie? Walczyłem z młodszymi rywalami? Wcześniej mówiono, że walczę ze starymi. Zawsze jest takie gadanie" - dodał pięściarz z Guadalajary. 34-latek, którego bilans wynosi 62-2-2 (39 KO), cały czas wierzy w siebie. Meksykanin miał jeszcze pas federacji IBF, ale został go pozbawiony w lipcu, ponieważ wolał walczyć z Berlangą niż obowiązkowym pretendentem Williamem Scullem. Natomiast Portorykańczyk, który rozpoczął zawodową karierę od 16 zwycięstw przez nokaut w pierwszej rundzie, doznał pierwszej porażki i obecnie bilans 27-latka wynosi 22-1 (17 KO).