Obecność i zachowanie Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka w federacji FAME MMA od początku budziły niemałe kontrowersje. Już w 2023 roku pięściarz, mimo podpisanej umowy, postanowił wycofać się z walki na freakfightowej gali. Kiedy ogłoszono jego obecność na nowej karcie, kolejne kłopoty były łatwe do przewidzenia. Pierwsze kontrowersje "Diablo" wywołał pogardliwymi wypowiedziami w kierunku swojego rywala, Jarosława "pashaBiceps" Jarząbkowskiego, który wywodzi się ze świata eSportu. - Nie ma takiego czegoś jak eSport. Uważam to za coś takiego jak e-rzucanie kamykami, prawda? - mówił wówczas Włodarczyk. Włodarczyk się doigrał. Został usunięty z federacji FAME MMA Uszczypliwości w świecie freak fightów są jednak czymś zupełnie normalnym. Wiele osób nie zgodziło się z Krzysztofem Włodarczykiem, ale była to jego prywatna opinia. Kłopoty zaczęły się później, gdy podczas jednego z programów na antenie pojawił się Artur Szpilka. Popularny "Szpila" zadzwonił w trakcie programu FAME MMA i zaczął wypowiadać się negatywnie o obecnym "Diablo". Ten nie wytrzymał ciśnienia. Wyjął słuchawkę i opuścił studio. Kilka dni później nie pojawił się na ostatniej konferencji prasowej. Dlaczego? Tłumaczył się tym, że obecnie przebywa na obozie i nie chce "jeździć tam i z powrotem". Zachowanie "Diablo" spotkało się z konsekwencjami. Dwa dni po konferencji prasowej FAME MMA poinformowało, że Krzysztof "Diablo" Włodarczyk został ostatecznie usunięty ze struktur federcji. Oświadczenie federacji spotkało się z reakcją osoby najbardziej w tym wszystkim pokrzywdzonej, a więc Jarosława Jarząbkowskiego. Legendarny esportowiec wyznał, że jest mu bardzo przykro, że nie dojdzie do jego walki, ponieważ w ostatnim czasie w pełni poświęcił się treningom.