Najpierw odliczano miesiące, następnie tygodnie i dni, teraz już tylko godziny. W nocy z soboty na niedzielę około godziny 23:30 polskiego czasu Daniel Dubois spróbuje obronić tytuł IBF w wadze ciężkiej. Jest tymczasowym mistrzem tej federacji po zwakowaniu tego pasa przez Ołeksandra Usyka. Przed nim trudne zadanie, bo w drugim narożniku stanie Anthony Joshua napędzany chęcią zostania czempionem królewskiej kategorii po raz trzeci w życiu. Anthony Joshua nieznacznie cięższy od Daniela Dubois Napięcie rośnie. Na Wembley pojawi się 96 tysięcy kibiców, co zwiastuje wspaniałą atmosferę. W piątek tradycyjnie odbyło się ważenie. "AJ" wniósł na wagę 114,4 kilograma, a 27-latek był nieco lżejszy - 112,65 kg. Co jednak najważniejsze, obaj wyglądają bardzo dobrze fizycznie, więc można spodziewać się ringowej bitwy na wyniszczenie. Obaj Brytyjczycy stanęli twarzą w twarz, a w tle widać było ich promotorów - Eddiego Hearna i Franka Warrena. Zawodnikom towarzyszyła ochrona, która co oczywiste ograniczała widoczność niektórym osobom z publiczności. Nie miała zbyt dużo pracy, bo sobotni przeciwnicy darzą się wzajemnym szacunkiem. Są dżentelmenami, ale jasne jest, że od pierwszego gongu do ostatniego nie będzie między nimi sentymentów, a zamiast dyplomatycznych formułek przemówią pięści. Nadchodzi hit wagi ciężkiej, stawką pas i miliony funtów. Tyle zarobią Joshua i Dubois Zapowiadają to już piątkowe słowa Dubois, który nieco zaostrzył swoje podejście, sugerując że cel w tej konfrontacji może uświęcać środki. Jeśli "AJ" myśli o pojedynkach z Ukraińcem oraz Tysonem Furym w 2025 roku, to nie może sobie pozwalać na wpadki i musi zostać po raz trzeci czempionem wagi ciężkiej. Wspomniany Warren zasugerował nawet, że porażka może zakończyć jego karierę. - Trudno byłoby mu wtedy wrócić, nawet gdyby chciał - mówił.