Od początku w ringu leciały "iskry". Presję wywierał Dorticos, ale zdaje się, że to reprezentant gospodarzy bił celniej, kilkukrotnie trafiając swojego oponenta na tułów i raz po raz karcąc go kontrującym prawym sierpowym. Polującym był jednak "Doctor KO", a zwierzyną, choć aktywną, Gassijew. Ogólny obraz walki był bardzo wyrównany i po pierwszych czterech rundach stało się jasne, że sędziowie punktowi nie będą mieli łatwego zadania. W piątej rundzie Gassijew trafił rywala pierwszym kontrującym prawym sierpowym, który zrobił na nim wrażenie. Dorticos lekko zatańczył na nogach, ale nie był na tyle zamroczony, by Murat mógł wykończyć robotę, w dodatku chwilę później zabrzmiał gong kończący rundę. Był to jednak moment przełomowy. Gassijew poczuł "krew" i od tamtej chwili boksował znacznie aktywniej. Szóste i siódme starcie wygrał na pewno, między linami zarysowała się jego przewaga psychologiczna. Ale Dorticos nie zamierzał odpuszczać. W końcu stawką był finał turnieju World Boxing Super Series. Dorticos nadal zadawał mnóstwo ciosów, ale coraz mniej z nich dochodziło celu. Sam zaś w dziewiątej rundzie przyjął kolejny mocny prawy sierpowy, który tylko sobie znanym sposobem zdołał ustać. Mimo wszystko na kartach punktowych mogło być różnie, więc aby być pewnym zwycięstwa, obaj musieli końcówkę pojedynku zaakcentować bardzo mocno. I to zrobili. Gassijew kilkukrotnie trafił przeraźliwymi podbródkowymi, ale i sierpowe Dorticosa miał swoją wymowę. Kiedy się wydawało, że to sędziowie będą musieli wskazać zwycięzcę, w ostatniej rundzie Rosjanin "ustrzelił" Kubańczyka potężnym lewym sierpowym, po którym ten bezwładnie upadł na matę. Dorticos wstał, ale tym razem był mocno naruszony. Gassijew nie wypuścił już okazji z rąk - posłał oponenta na matę ringu jeszcze dwukrotnie i sędzia ringowy był zmuszony do zatrzymania pojedynku na nieco ponad dwadzieścia sekund przed końcem. "Doctor KO" znokautowany. Teraz przed Rosjaninem walka z Usykiem. Zapowiada się pasjonująco, ponieważ Ukrainiec jest mistrzem świata federacji WBC i WBO.