Po fantastycznym zwycięstwie nad Tonym Harrisonem w marcu tego roku Tim Tyszu został poddany kolejnemu wyzwaniu w postaci Carlosa Ocampo. Meksykanin na papierze był najbardziej doświadczonym przeciwnikiem boksera z Australii. W rzeczywistości okazało się zupełnie inaczej. Już w okolicach 40. sekundy pierwszej rundy Tyszu naruszył oponenta, który nie utrzymał równowagi i uklęknął. Ocampo zdołał jednak się podnieść i kontynuować potyczkę, choć nie na długo. Czujący zew reprezentant gospodarzy ruszył z kolejnym natarciem, po którym przeciwnik znów padł na deski. Sędzia nie liczył już leżącego Meksykanina, od razu pokazał, że to koniec pojedynku, co było słuszną decyzją. Australijczyk potrzebował łącznie minuty i 17 sekund na zakończenie walki, co jest najszybszym nokautem w jego zawodowej karierze. Po starciu nie brakowało euforii. Tim Tszyu w wywiadzie na gorąco wyzwał na pojedynek jednego z najlepszych obecnie bokserów, niekwestionowanego mistrza wagi super średniej, Jermella Charlo. - Mam tymczasowy pas, ale nie jestem z tego powodu zadowolony. Chcę wszystkie cztery i nie chodzi tylko o pasy. Chcę nazwisko Charlo w moim CV - powiedział.