Przypomnijmy, że Międzynarodowa Federacja Bokserska (IBA) przez malwersacje finansowe straciła prawa do organizacji kwalifikacji olimpijskich. Później, z racji powiązań z Kremlem, mistrzostwa przez nią organizowane zostały zbojkotowane przez większość państw. Powstała nawet konkurencyjna organizacja, starająca się uzyskać aprobatę MKOl. Z członkostwa w IBA zrezygnowało już kilka nacji, na czele z Amerykanami, którzy wstąpili do World Boxing, organizacji mającej zastąpić dotychczasową federację kierowaną przez protegowanego Władimira Putina Umara Kremlowa. Ta z kolei robi wszystko, by zachować swoją pozycję. Ma do tego spore fundusze. Miliony z Gapzromu popłyną do sportowców? Jednym z głównych sponsorów, zarówno federacji jest Gazprom. Już podczas niedawnych mistrzostw świata kobiet w New Delhi, zbojkotowanych przez wiele krajów, w tym m.in Polskę, ten rosyjski gigant przeznaczył ogromne pieniądze na nagrody dla medalistów. Czym skusił zresztą wiele pięściarek, finansując zresztą przyjazd zawodniczek nawet z krajów, które ogłosiły bojkot imprezy. Teraz podobnie wygląda sytuacja z mistrzostwami świata mężczyzn z Taszkiencie, gdzie również brakuje większości pięściarzy z Europy. Żeby zapobiec takim sytuacjom w przyszłości i uchronić IBA od rozpadu, Kremlow zapowiedział, że do 2027 roku pula nagród ma zostać zwiększona, a złoci medaliści otrzymają milion dolarów! Rosyjski działacz obiecał, że już w przyszłym roku nagrody wzrosną do 400 tysięcy dolarów dla zwycięzcy. Przewiduje również pieniądze dla trenerów, 10% z kwoty wywalczonej przez ich podopiecznego. Protegowany Kremla zapowiedział również finansowanie dla uboższych federacji, by te mogły przysyłać swoich zawodników na mistrzostwa.