"Tazzy" to zawodnik, który przebojem wkroczył do świata freak fightów. Najpierw zdominował Roberta Pasuta na gali PRIME, a następnie wskoczył do turnieju FAME MMA o milion złotych i jako skreślany zawodnik... wygrał go, wbijając się tym samym na salony. Później stoczył wygrany bój w FAME: The Freak z Josefem Bratanem, a teraz przyszło zmierzyć mu się z "Don Kasjo" w jego koronnej dyscyplinie. Kasjusz Życiński od lat we freak fightach toczy walki tylko w formule bokserskiej. Ostatnio na gali FAME 22 na PGE Narodowym stanął naprzeciw... Tomasza Adamka. Co prawda, nie miał argumentów, aby zagrozić byłemu mistrzowi świata, ale sam fakt skrzyżowania rękawic z legendą można odnotować jako duży sukces. Skandal w walce Marianny Schreiber. Dostała w głowę... butelką! Szokujące sceny Przed rozpoczęciem pojedynku zdecydowanym faworytem był "Don Kasjo", ale "Tazzy" od pierwszych sekund pojedynku pokazywał, że nie można go spisywać na straty. To on wywierał presję i mieszał płaszczyzny, aby wielokrotnie mocno trafić oponenta. Życiński w swoim stylu chował się za podwójną gardą i polował na otwarcie się przeciwnika. Starcie musiało podobać się kibicom, bowiem tempo batalii było bardzo wysokie. Co więcej, w końcówce każdej odsłony obaj podkręcali tempo i szli na całość. Po czterech rundach trudno było wskazać zdecydowanego triumfatora. Koniec końców sędziowie orzekli... remis i dodatkową dogrywkę! Tutaj nie było już kalkulacji, obaj ruszyli na siebie z impetem i mocno wymieniali się otwartymi ciosami, nie zważając już na obronę. Teraz remisu nie mogło już być, obaj z niecierpliwością oczekiwali na końcowy werdykt. Ostatecznie zwycięzcą dogrywki i całej walki został Kamil "Taazy" Mataczyński, który od czasu wejścia do freak fightów nie zaznał jeszcze smaku porażki.