Wbrew pozorom Fury'ego i Tysona łączy bardzo dużo. Gdy późniejszy mistrz wszechwag urodził się 1988 roku jako wcześniak, jego ojciec nadał mu imię po panującym królu wagi ciężkiej. A wtedy bezdyskusyjnym mistrzem świata był właśnie Mike Tyson. Po sobotniej walce "Żelazny Mike" nie ma wątpliwości, że od niedzielnego poranka na tronie World Boxing Council powinien zasiadać "Król Cyganów". - W pełni zgadzam się z Lennoxem. Ten remis był prezentem dla Wildera. Fury wrócił z ciemności i wygrał ten pojedynek. Wszyscy widzieli co się działo. Fury wygrał dziesięć z dwunastu rund, czapki z głów przed nim - stwierdził Mike Tyson. Po dwunastu rundach i dwóch liczeniach pretendenta sędziowie byli niejednomyślni, punktując 115:111 Wilder, 114:112 Fury i 113:113. Remis.