Mike Tyson to ikona zawodowego boksu. Był najmłodszym mistrzem świata bez podziału na kategorie wagowe. Zapisał fantastyczną kartę w historii sportu w latach 1981-2005. Później toczył jeszcze walki pokazowe. Przez niemal trzy dekady na jego konto wpłynęła fortuna. Pieniądze, które zarobił na ringu i poza nim, teoretycznie mogłyby ustawić jego i jego rodzinę na kilka pokoleń w przód. Zderzenie z rzeczywistością okazało się jednak dla "Żelaznego Mike'a" bardzo bolesne... Tyson: Myślałem, że 500 mln dolarów to dużo. Wszystko wydałem na kobiety - Wydałem mój ostatni milion dolarów na odwyk. Nic nie zostało z 500 milionów dolarów, które zarobiłem jako bokser. Wszystko wydałem na kobiety. Zajęło mi to jakieś 15-16 lat. Wydawało mi się, że to dużo pieniędzy, ale wszystko zniknęło - oznajmił 56-latek w podcaście "The Pivot". Tyson ma ośmioro dzieci. Wygląda na to, że po ojcu nie odziedziczą nic. Jak się jednak okazuje, dla seniora rodu nie jest to powód do wstydu. - To, co im zostawiam, to lekcja ciężkiej pracy i dużo modlitwy. Pieniądze by im nie pomogły, zaszkodziłyby im. Nie nauczyłyby stawać w obronie siebie, pokonywać przeciwności losu i ciężko pracować - tłumaczy były pięściarz, do dzisiaj cieszący się ksywą "Bestia". Tymczasem już na 25 sierpnia zapowiedziana jest premiera dokumentalnego serialu o życiu Tysona, przez lata uzależnionego od alkoholu i narkotyków. Produkcja zostanie pokazana na platformie streamingowej Hulu. Główny bohater jest bardzo niezadowolony z takiego stanu rzeczy. "Hulu to streamingowa wersja handlu niewolnikami. Ukradli moją historię i nie zapłacili mi. Nie daj się zwieść Hulu. Nie firmuję ich opowieści o mnie. To nie jest rok 1822, tylko 2022. Ukradli historię mojego życia i nie otrzymałem za to zapłaty. Dla szefów Hulu jestem tylko czarnuchem, którego mogą sprzedać na aukcji" - post tej treści ukazał się na instagramowym koncie Tysona. Wszystko wskazuje na to, że ta historia będzie miała ciąg dalszy. Najpewniej burzliwy. ZOBACZ TAKŻE: