Temat odwiedzin w Gdańsku, gdzie mieszka Dariusz Michalczewski z rodziną, wyniknął w momencie, gdy Interia zapytała wieloletniego mistrza świata w boksie zawodowym, czy planuje zorganizować niebawem swój benefis na okoliczność zakończenia kariery. Przypomnijmy, że to już 20 lat, od kiedy "Tygrys", coraz bardziej stateczny 57-latek, choć jeszcze z sercem - jak sam mówi - małolata, zakończył spektakularną karierę. Naznaczył ją tytułami mistrza świata w dwóch kategoriach wagowych, a przez 12 lat był pięściarzem niepokonanym, ogółem pokonując 22 zawodników o tytuł czempiona globu. Michalczewski: Głosujmy - każdy po swojemu - i szanujmy się nawzajem W wywiadzie obwieścił, że przemyślał sprawę i nie wyprawi wielkiego wydarzenia. Po pierwsze nie chce stawiać w niekomfortowej sytuacji żony Barbary, która unika publicznych wystąpień, a po drugie - choć jest go stać niemal na wszystko - po prostu, po ludzku, szkoda mu pieniędzy na takie ekstrawagancje. - Wolałbym te pieniądze przeznaczyć na przykład na jakieś chore dzieci. Ja nie mam dzisiaj potrzeby, by robić wokół siebie duże zamieszanie, więcej frajdy jest, gdy komuś pomożesz. Co mi to wszystko by dało? Jedyny plus byłby taki, co zawsze kochałem, że byłaby okazja do spotkania ze starymi znajomymi - odparł, by następnie przejść do wątku przyjaciela zza naszej zachodniej granicy. - Swoją droga wkrótce przyjedzie do mnie z Hamburga mój pierwszy doktor Bodo Eckmann, serdeczny przyjaciel, którego poznałem w 1991 roku, zaraz po tym, jak zameldowałem się w tym kraju. A później został prezesem Niemieckiego Związku Bokserskiego. Przyjedzie do nas ze swoją żoną oraz znajomymi. To ludzie już po 70-tce, ale dzisiaj to jeszcze młody wiek. Ostatnio widzieliśmy się na jego 70. urodzinach, jego dobrym kolegą jest ustępujący kanclerz Olaf Scholz, który wtedy był jeszcze ministrem finansów - mówił. "Tygrys" nie rzucał słów na wiatr i do spotkania właśnie doszło, a cała grupa zasiadła w znanej gdańskiej restauracji. Tym, którzy nie czytali wywiadu w Interii, Michalczewski przekazał obok fotografii kilka zdań opisu. Michalczewski bez pardonu potraktował hejterów Owsiaka i WOŚP. Cios wagi ciężkiej Wydarzenie pogania wydarzenie i nazajutrz, czyli w niedzielę, zobaczyliśmy kolejny post na koncie "Tygrysa", tym razem przy wyborczej urnie. To niezbity dowód, że nasz wybitny pięściarz oddał głos na swojego faworyta w wyborach prezydenckich. Już wiemy, że wszystko rozstrzygnie się w drugiej turze, pomiędzy minimalnym zwycięzcą pierwszej Rafałem Trzaskowskim i Karolem Nawrockim. Michalczewski jasno opowiedział się na naszych łamach za swoim faworytem, ale w "wyborczym wpisie" zachował się już dużo bardziej powściągliwie. "Nie dzielmy się na lepszych i gorszych. Głosujmy - każdy po swojemu - i szanujmy się nawzajem" - przekazał gdańszczanin.