"Miałem propozycję powrotu na ring. Za 10 milionów dolarów miałbym walczyć z Royem Jonesem. Ale powiedziałem, że chcę 15 milionów i na razie się zastanawiają" - przyznaje na łamach "Przeglądu Sportowego" Michalczewski. O ile dyspozycja Polaka pozostaje niewiadomą, to o sile pięści Amerykanina będziemy mogli przekonać się już 8 listopada, kiedy zmierzy się z Joe Calzaghe. "Moja forma jest nie gorsza nie Amerykanina" - ripostuje Michalczewski. "Muszę jednak się cenić. Byliśmy najlepsi na w wadze półciężkiej. Wszyscy chcieli naszej bitwy i nadal mogą ją dostać. Ale muszą odpowiednio zapłacić" - dodaje "Tygrys".