Początek to przede wszystkim lewy prosty "Żeromy" i dobry półdystans "Rzeźnika". Tak wyglądały pierwsze trzy rundy. Od czwartej między linami wywiązała się już prawdziwa wojna, którą trudno było oceniać punktowym. Dopiero w piątym starciu wyraźniejszą przewagę zyskał Żeromiński. Na tym odcinku wychodziło mu niemal wszystko, jednak doświadczony Szot wrócił do gry w kolejnych minutach.O wszystkim miała zadecydować ostatnia odsłona. Nie było oszczędzania się, a kibice oglądali końcówkę już na stojąco. Gdy zabrzmiał ostatni gong, sędziowie stosunkiem głosów dwa do remisu wskazali na Żeromińskiego - 76:76, 77:76 i 78:74. Należy przy tym dodać, że Krzysiek od około połowy dystansu boksował z kontuzjowaną lewą ręką. Tym większe więc brawa dla tego weterana.