Zawodnik przyznał, że zdecydował się wziąć niedozwolone środki ze względu na problemy z wagą. - Były problemy z wagą. To tylko moja głupota. Nie sprawdziłem tych środków, że były na zakazanej liście - przyznał Cieślak. - Nie wiedzieli o tym trenerzy. Nikt o tym nie wiedział. Biorę wszystko na siebie i wiem, że będę musiał ponieść karę - zaznaczał bokser. Cieślak mierzył się z Nikodemem Jeżewski o pas IBF Baltic wagi junior ciężkiej, który po kontrowersyjnej decyzji sędziego (niespodziewanie przerwał walkę w trzeciej rundzie - przyp. red.) znalazł się w posiadaniu tego pierwszego. Obaj bokserzy po walce wpadli jednak na kontroli antydopingowej. U Cieślaka wykryto Oxandrolon i Mesterolon, zaś u Jeżewskiego rzekomo Oxandrolon i Meldonium. - To jednorazowa historia. Przed Gdańskiem miałem problemy z wagą. Teraz będę pod stałą opieką dietetyka. To był największy błąd w moim życiu. Muszę ponieść konsekwencje - zapowiedział Cieślak, który pierwszą karę nałożył sam na siebie. Bokser zrezygnował z gaży za wygrany pojedynek z Jeżewskim.- To ukłon w stronę kibiców. Ta walka nie była czysta - przyznał zawodnik. Cieślak na koniec rozmowy z Mateuszem Borkiem zadeklarował, że nigdy więcej nie weźmie zakazanych środków. - Zawiodłem wiele ludzi. Trenerów, kibiców, rodzinę. Chcę ich przeprosić z tego miejsca - powiedział, wyraźnie podłamany bokser. Nikodem Jeżewski, u którego też miano wykryć niedozwolone substancje, 12 stycznia na Facebooku wydał specjalne oświadczenie, w którym zaznaczył, że nie otrzymał żadnych dokumentów w tej sprawie i nigdy świadomie nie stosował niedozwolonych środków.