"Chciałbym ogłosić, że odchodzę z boksu. Było wspaniale. Cieszyłem się każdą minutą" - powiedział w styczniu Tyson Fury. Od razu wiele osób przypominało 2022 rok i - jak się okazało - fałszywą emeryturę "Króla Cyganów". Coraz więcej wskazuje na to, że tym razem będzie podobnie. Jeszcze kilka miesięcy temu jego menadżer Spencer Brown przyznawał, że byłby "zszokowany", jeśli jego klient wróciłby między liny, ale jego najnowsza wypowiedź dała fanom nadzieję. Co dalej z Tysonem Furym? Menedżer nie wyklucza powrotu na ring do Usyka - Jest na emeryturze, ale z Tysonem Furym nigdy nic nie wiadomo. On jest zagadką, prawda? Powiedziałem o tym już kilka żartobliwych rzeczy. Tyson mówi różne rzeczy. Bez niego nie jest tak fajnie, jak z nim. W tej chwili świetnie się bawi, ma dużo pracy, ale jeśli to ogarnie i będzie szczęśliwy, to może go jeszcze zobaczysz - powiedział do dziennikarza na jednym z angielskich stadionów piłkarskich. "Nowy werdykt" w walce Szeremety. Trener polskiej gwiazdy stanął w prawdzie Jego zdaniem odpowiednią motywacją byłaby trylogia z Ołeksandrem Usykiem (dotychczas walczyli w maju i grudniu 2024 r., dwa razy na punkty górą był Ukrainiec). Pamiętajmy jednak, że mistrz z Symferopola ma na 19 lipca zaplanowaną unifikację z Danielem Dubois. Niektórzy są zdania, że "The Gypsy Kinga" czeka teraz niezwykle prestiżowa medialnie - nieco mniej sportowo, bo na szali nie byłoby pasów - wewnątrz brytyjskia potyczka z Anthonym Joshuą. Jeśli do tego miejscem akcji byłoby Wembley, wyspiarski boks zapłonąłby. Pierwszy poważny sygnał w sprawie potencjalnego powrotu Fury'ego dał sam zainteresowany w końcówce kwietnia, gdy pokazał filmik z siłowni. Było na nim widać jego trenera SugarHilla Stewarda. "Jestem na siłowni. Właśnie wpadłem na kogoś, kogo możesz znać" - powiedział, kierując obiektyw na szkoleniowca, po czym dodał: "Wiesz co nadchodzi". Polak dokonał rzeczy niemożliwej. "Sprawił sensację, która pójdzie w świat"