W walce o złoto Jabłoński zmierzy się z Rosjaninem Piotrem Chamukowem. Polak natychmiast po pierwszym gongu ruszył na rywala i jak przystało w konfrontacji z mańkutem, polował przede wszystkim bezpośrednim prawym, na zmianę na dół i na górę. Włoch starał się kontrować z luzu i choć czysto trafił tylko raz, to dwóch z trzech sędziów opowiedziało się przeciwko naszemu rodakowi. W drugiej odsłonie podopieczny Zbigniewa Rauby jeszcze bardziej podkręcił tempo, jednak przeciwnik klinczował i sprawiał, że pojedynek nie był czysty. Dodatkowo Jabłoński nie mógł znaleźć odpowiedniego rytmu, lecz nacierał bez przystanku. Gdy zabrzmiał gong, jeden sędzia typował przewagę Jabłońskiego, drugi Cavallaro, a trzeci widział remis. O wszystkim więc miały zadecydować ostatnie trzy minuty. Zaczęło się dobrze. Włoch krwawił z nosa i ciężko oddychał. Polak trafił bezpośrednim na głowę. Rywal jednak odpowiedział zaraz lewym sierpem. Pięćdziesiąt sekund przed końcem znów prawy krzyżowy Jabłońskiego odrzucił głowę Salvatore. Finisz również należał do naszego reprezentanta, ale nerwowo oczekiwaliśmy na werdykt. Sędziowie ostatecznie niejednogłośnie opowiedzieli się za Jabłońskim! Punktacja 29:28, 28:29 i 30:27! Chwilę później w finale zameldował się również Igor Jakubowski. Rok temu Polak (-91kg) sięgnął w Bułgarii po złoto w mistrzostwach Unii Europejskiej. Dzisiaj stoczył bój z Nikolajsem Grisuninsem o finał mistrzostw Europy w wadze ciężkiej. Podobnie jak kilkanaście minut wcześniej Tomasz, Igor również zwyciężył i zapewnił sobie srebro. W finale nie wystąpi z powodu kontuzji łokcia, która mu się odnowiła. Łotysz przez minutę nie robił prawie nic, a gdy w końcu zaatakował, natychmiast nadział się na kontrę prawym krzyżowym i znów stanął w miejscu. Pięściarz z Konina potem kilka razy uderzył po dole, a piętnaście sekund przed końcem huknął prawym sierpowym. Rywal zachwiał się i będąc na skraju nokdaunu szybko sklinczował. Pełna dominacja w pierwszej rundzie. Drugą Igor znów zaczął od kilku prawych po dole, by za moment poprawić prawym prostym na szczękę. Grisunins miał już całą czerwoną twarz, krzywił się po każdym uderzeniu na dół i bardziej niż z Polakiem walczył już z własnymi słabościami. Po sześciu minutach trójka sędziów typowała zgodnie przewagę naszego rodaka 20:18. Wyraźnie prowadząc Jakubowski spuścił trochę z tonu w trzeciej odsłonie, nie chciał ryzykować, a pojedynek już bardziej się wyrównał. Cały czas jednak Polak kontrolował to co działo się w ringu. Po ostatnim gongu sędziowie punktowali 29:28, 30:27 i 29:28! W pojedynku o tytuł przeciwnikiem Polaka miał być wicemistrz świata z 2013 roku Rosjanin Jewgienij Tiszczenko.