Manny Pacquiao i Floyd Mayweather Junior przejdą do historii nawet bez bezpośredniej konfrontacji, ale ich walka po pierwsze wyłoniłaby najlepszego pięściarza globu bez podziału na kategorie wagowe, a po drugie zwycięzca zyskałby nieśmiertelność, miejsce w panteonie sław zawodowego boksu. Ale najwyraźniej obydwaj boją się ryzyka i odwracają kota ogonem zasłaniając się przepychankami a to o testy dopingowe (tu akurat pełne poparcie dla Floyda, sport z koksem nie ma sensu), a to o pieniądze. Szkoda, bo mimo niebagatelnych i niepodważalnych osiągnięć każdego z nich jednemu i drugiemu czegoś zabraknie, takiej wisienki na torcie, która perfekcyjnie zwieńczyłaby karierę zwycięzcy, a przegranemu wielkiej ujmy na honorze by nie przynosiła, bo parafrazując słynne słowa Michaela Jordana można zaakceptować porażkę, ale nie można nie podjąć wyzwania. Osobny rozdział na temat podjęcia wyzwania stanowi przypadek Davida Haye'a. Anglik świetnie czuje się w roli papierowego mistrza świata i nie zamierza walczyć z Władymirem Kliczko. Dla nas może to i dobrze, bo ewentualną walkę "Hayemakera" z Tomaszem Adamkiem chcą pokazać amerykańskie stacje telewizyjne, a to oznaczałoby realny skok "Górala" na pas WBA. Z Ukraińcami najlepszemu polskiemu pięściarzowi równie dobrze mogłoby nie pójść, ale to charakterny facet i w odróżnieniu od mistrza świata WBA nie przestraszy się zarówno Witalija, jak i Władymira. Na kolejną, po majowej próbie Alberta Sosnowskiego, szanse wywalczenia przez Polaka pasa mistrza świata wagi ciężkiej będziemy musieli trochę poczekać. Sam zainteresowany mówi o początku przyszłego roku (o ile wcześniej sam "zrobi swoje" w ringu), ale warto też pamiętać, że w boksie zdarzają się różne cuda i dopiero zobaczenie dwóch pięściarzy w ringu przed walką jest gwarancją, że do pojedynku dojdzie... Trafnie ujął to na swojej stronie internetowej Adamek: - Media, co chwilę podają nowe wiadomości na temat negocjacji i dopinania kolejnych walk w HW. Wiele jeszcze się zmieni do końca roku, gdyż jak to zwykle bywa w grę wchodzą interesy telewizji, promotorów, federacji boksu, a na samym końcu leży interes pięściarza. Porozmawiaj o artykule na blogu Darka Jaronia